Od kiedy pamiętam, zapisuję w swoim zeszycie fragmenty książek. Te, które do mnie przemówiły, poruszyły serce, albo wręcz mną wstrząsnęły. Bardzo często do nich zaglądam i uśmiecham się, przypominając sobie historie z wielu wielu stron. Wiele z nich to słowa pełne optymizmu, nadziei i motywacji – cytaty o wielkiej sile rażenia. Kiedy brakuje mi siły, odwagi, to właśnie one dają mi porządnego kopa. W chwilach zwątpienia nic tak nie pomaga, jak kilka trafnych spostrzeżeń zawartych w krótkim i wymownym zdaniu. Albo dwóch zdaniach. A ponieważ myślę, że nie tylko ja mam gorsze dni, postanowiłam podzielić się z Wami, czytelnikami małą dawką motywujących cytatów książkowych! Chyba każdy znajdzie tu coś dla siebie ☺
Czasem nie jestem pewna swoich decyzji. Po drodze trafiam na wiele przeszkód, pojawia się cień wątpliwości. Zwykle sobie z tym radzę. Są jednak sytuacje, kiedy światełko ostrzegawcze miga dość upierdliwie. To brak zrozumienia ze strony innych ludzi budzi moje wątpliwości. Zwłaszcza, gdy moich wyborów nie akceptuje ktoś bliski. W takich krytycznych momentach słowa Elizabeth Haydon bardzo mnie budują. Wielokrotnie dodały mi odwagi i wiary w siebie.
Ania z Zielonego Wzgórza to postać, z którą niegdyś bardzo się identyfikowałam. W pewnym sensie to takie moje lustrzane odbicie. Wiara w ludzi, jej wrażliwość, czasem łatwowierność, też taka byłam… Trochę dorosłam, w moim życiu pojawiło się wiele zmian, ale nigdy nie chciałabym utracić w sobie tego entuzjazmu i optymizmu. Myślę, że najgorsze co mogłoby mnie spotkać, to zatracić w sobie tej odrobiny czegoś z dziecka.
Ogromnej siły, to prawda! Ale przecież nie ma nic piękniejszego. Czasem do mojego życia wkrada się szara codzienność i próbuje zepchnąć moje marzenia na dalszy plan. Tych kilka słów potrafi sprawić, że nagle moje serce jak oszalałe szepcze mi o tym, czego pragnę.
Mądrala z tego Pratchetta ☺ Ale moim zdaniem ma rację. To nie talent określa, kim jesteśmy, lecz to, czym się w życiu kierujemy, nasze wybory i decyzje, Kiedy jesteśmy świadomi naszych potrzeb, pragnień, potrafi sobie obrać cel i do niego dążyć.
Właściwie co mogłabym tutaj dodać? Czasem pędzimy przez życie w poszukiwaniu ogromnego szczęścia, a nie zauważamy tych drobnostek, które mamy pod nosem. Hehe, już nie raz byłam jak ten pan Hilary, który zgubił swoje pingle. Słowa Mary E. Pearson często przypominają mi, że te wszystkie piękne chwile to przecież moje życie. Gonię sama nie wiem za czym, a nie doceniam tych ułamków. Warto dążyć do przodu, do celu, ale nie za wszelką cenę.
Kiedy coś mi nie wychodzi, często przypominam sobie fragmenty książek George’a R. R. Martina. O strachu, o walce, o odwadze. Ten jest jednym z moich ulubionych. Przestałam patrzeć na porażkę jak na koniec świata. Gdy chcę coś osiągnąć, po prostu do tego dążę, nie myślę o tym, jaki będzie wynik. Jeśli się nie uda, trudno, może innym razem.
Cóż, kiedyś miałam mnóstwo problemów i myślałam, że nie może spotkać mnie nic gorszego. Teraz wiem, że się myliłam. Mnóstwo to ja miałam możliwości, żeby je rozwiązać! Ze wszystkim dałam radę i mam się całkiem dobrze ☺ Później trafiłam na słowa Reginy Brett i uśmiechnęłam się. Bo pamiętam, jaką satysfakcję odczuwałam, gdy udało mi się coś osiągnąć pomimo przeszkód. A gdyby wszystko poszło gładko, jak po maśle, czy zadowolenie byłoby tak samo duże?
Niby prosta myśl, jasna jak słońce i oczywista jak wynik działania 2 + 2. Trochę podobna do wcześniejszego cytatu z Gry o Tron. Kiedy się idzie do celu, nie ma sensu myśleć o przegranej. Pozytywne myślenie to podstawa.
Staram się, chociaż nie zawsze mi się udaje. Ale kiedy przystaję wreszcie i rozglądam się wokół, patrzę na męża, na nasze życie, na teraźniejsze sprawy, na przyjaciół, nasz blok tuż przy lesie, na otoczenie – muszę przyznać – to działa! Patrzę i czuję, że pomimo wszystko jestem szczęśliwa.
A Wy? Macie swoje ulubione cytaty z książek, które Was motywują, pozwalają spojrzeć na życie przez różowe okulary? Podzielcie się w komentarzach, chętnie poczytam ☺