Czas na podsumowanie minionego miesiąca, czyli października. A działo się sporo! Przede wszystkim wróciłam do życia – tego blogowego. Znów mogę wyżywać się na klawiaturze (i na czytelnikach, hehe, bądźcie czujni). Bardzo dużym wsparciem okazało się dla mnie kilka osób. Nie tylko z uśmiechem zareagowały na wieść o powrocie córki marnotrawnej, ale też czynnie mnie w tym wspierały. Dziękuję Wam! Dostałam porządnego kopa do działania. Jednak nie tylko u mnie coś się dzieje. Wiele ciekawych wpisów miałam okazję przeczytać u wirtualnych sąsiadów 😉
Kategoria: Non classé
PicMonkey
Canva
Fotor
Be Funky
Pablo
Pixlr
Sumopaint
iPiccy
Picfull
Photovisi
Photovisi daje możliwość tworzenia kolaży. Po dodaniu swoich zdjęć wybieramy ich układ, dostosowujemy tło, dodajemy tekst i elementy ozdobne (ikony, kształty). Po zakończeniu edycji kolaż możemy zapisać na dysku lub udostępnić na Facebooku czy Twitterze. Narzędzie to jest darmowe i nie wymaga rejestracji.
FotoJet
FotoJet to proste i przyjazne darmowe narzędzie online do tworzenia kolaży, plakatów, okładek magazynów, kartek okolicznościowych oraz grafik na potrzeby social mediów. Zdjęcia można wgrać z komputera lub Facebooka. Do wyboru jest 300 różnych szablonów pogrupowanych według kategorii. FotoJet umożliwia także edycję zdjęć. Gotowy kolaż bądź grafikę można zapisać na dysku w formacie jpg lub png.
FotoFlexer
FotoFlexer jest zaawansowanym edytorem zdjęć online. Dzięki niemu z łatwością zmienimy rozmiar zdjęcia, przytniemy je lub obrócimy oraz dodamy ciekawe efekty: własny tekst, obrazek lub animację, ramkę. Po fotografii możemy również rysować, wyostrzyć ją lub rozmazać, a nawet zniekształcić. Za pomocą warstw możemy uzyskać efekt przenikania jednego zdjęcia w drugie. Gotowe zdjęcie możemy zapisać na dysku. FotoFlexer jest dostępny w języku polskim, wystarczy wybrać go na dole strony.
Photo Frame Show
Photo Frame Show to darmowy program, który nasze zdjęcia zaopatrzy w zaskakujące i zabawne ramki. Jest ich całkiem sporo, niektóre mniej, niektóre bardziej ciekawe. Program jest niezwykle prosty w obsłudze. Wystarczy dodać zdjęcie z dysku, adresu url lub platformy społecznościowej i wybrać interesującą nas ramkę, po czym zapisać zdjęcie na dysku.
Pixiz
Pixiz jest darmowym narzędziem służącym do edycji zdjęć oraz tworzenia kolaży, fotomontaży i kartek okolicznościowych. Obrazy można retuszować i modyfikować, a także wstawiać do różnych szablonów. Tych jest naprawdę sporo, tak samo jak filtrów, które możemy nakładać na fotografie. Poruszanie się na stronie jest proste i wygodne, odbywa się za pomocą górnego menu. Aby korzystać z Pixiz, nie trzeba się rejestrować, ale konieczne jest wyłączenie wtyczki blokującej reklamy.
Vectr
Recite
Quozio
Behappy.me
Social Media Image Maker
Wordle
Tagul
Tagxedo
Piktochart
Easel.ly
Infogr.am
Venngage
PosterMyWall
Thinglink
Glogster
Glogster umożliwia tworzenie interaktywnej grafiki. Łącząc różne elementy (zdjęcia, obrazki, ikony, muzyka, filmy, dźwięki) możemy stworzyć prawdziwy multimedialny plakat i umieścić go na stronie internetowej lub blogu.
Dziś będzie nieco bardziej optymistycznie – o tym, jak wygrywać w konkursach. Mam już odrobinę doświadczenia i chętnie się nim podzielę z wami, czytelnikami. Zatem zapraszam do lektury i życzę wielu wygranych na przyszłość!
Moje pierwsze kroki
Nie chcę szczęścia ni urody,
potrzebuję tylko Skody.
Szukaj odpowiednich konkursów
Czytaj regulamin
Włącz kreatywne myślenie
Prowadź kalendarz
Wyciągaj wnioski z porażek
Do dzieła
Jestem DDA
Mam kilka dobrych wspomnień z dzieciństwa, ale większość została przyćmiona. Zdmuchnięta niczym płomień świeczki. Przez alkohol, kłótnie, wyzwiska, płacz mamy i jej bezradne spojrzenie. Strach w oczach mojego kilkuletniego brata, gdy po raz pierwszy ojciec podniósł na mamę rękę. Przez obojętność ojca w stosunku do nas, dzieci. I wreszcie przez bezradność mamy. My nie rozumieliśmy, dlaczego ona na to wszystko pozwoliła. Długo nie mogliśmy pojąć i w tej niewiedzy się wychowywaliśmy. Tygodnie zmieniały się w miesiące, miesiące w lata. W końcu separacja rodziców, a potem rozwód przyniosły ulgę. Miało być już tylko lepiej.
Na krótko. W życiu mojej mamy pojawił się drugi mężczyzna. Początkowo była sielanka, na świat przyszła moja siostra. Cieszyliśmy się. Jednak szczęśliwe zakończenie okazało się koszmarem. Wódka znowu wygrała. Alkohol, agresja i przemoc wobec matki po raz kolejny stały się nieodłącznym elementem życia rodzinnego. Byłam już nastolatką, rozumiałam dużo więcej. Próby rozmowy z mamą nie przynosiły jednak rezultatu. Bała się samotności bardziej niż bólu fizycznego. Nienawidziła tego człowieka, ale jednocześnie bardzo go kochała. Nie mogłam tego pojąć. Dopiero później dotarło do mnie, że moja mama jest współuzależniona. To dlatego każde rozstanie kończyło się powrotem. Zawsze wtedy iskierka nadziei pryskała we mnie jak bańka mydlana.
Po trzech kolejnych długich latach alkoholizm raz na zawsze zniknął z życia naszej rodziny. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Ulga, można złapać oddech, wrócić do normalnego życia. Jednak nic nie miało być już normalnie. Alkohol zniknął, lecz zostały problemy, które przez tyle lat zdążyły urosnąć do ogromnych rozmiarów.
Bilans strat
Dziecko wychowujące się w domu alkoholika, czuje się ograbione z części własnego życia. Jest nieszczęśliwe, często odczuwa strach, bezsilność i samotność. Ma niskie poczucie własnej wartości albo nawet poczucie braku wartości. Czuje się odrzucone, inne, gorsze od rówieśników. Pojawiają się u niego problemy w kontaktach międzyludzkich. To wszystko ma poważne skutki w ich dalszym życiu.
Trudności, z jakimi przyszło mi się zmagać w nastoletnim i dorosłym życiu, to przede wszystkim:
- niska samoocena i poczucie własnej wartości
- nieufność i wzmożona kontrola
- lęk przed odrzuceniem
- lęk przed porażką
- nadmierny perfekcjonizm
- skrytość,zamknięcie w sobie
- izolacja, życie w osamotnieniu
- przejęcie zadań rodzica i objęcie roli doradcy wobec któregoś z nich
- rozchwianie emocjonalne i zmienne nastroje
Oczywiście problemy te nie pojawiły się równocześnie, lecz stopniowo. Początkowo odczuwałam ogromny wstyd. Czułam się inna, gorsza od rówieśników. To, co działo się w domu, utrzymywałam w tajemnicy. Bałam się, że koleżanki i koledzy zaczną się ze mnie wyśmiewać, gdy dowiedzą się o mojej sytuacji rodzinnej. Chciałam być taka, jak wszyscy. Mieć normalny dom, wspaniałą rodzinę, tak jak inne dzieci. Jednak lęk przed odrzuceniem i brakiem akceptacji nie ustępował. Nasilał się wraz z wiekiem. Zaczęłam zamykać się w sobie, bo czułam, że nikt mnie nie rozumie.
Pojawiły się problemy w nauce. Często przychodziłam do szkoły nieprzygotowana do lekcji. Dotąd wzorowa uczennica, gimnazjum ukończyłam ze średnią 3,3. W liceum było jeszcze gorzej. Całkowicie zamknęłam się w sobie, unikałam rozmów z rówieśnikami. Przerwy spędzałam w bibliotece. Wolałam żyć w izolacji, bo wtedy czułam się bezpieczniej. Na lekcjach brana do odpowiedzi przy tablicy, nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Często znałam odpowiedź, ale bałam się odezwać. Z obawy przed porażką. Wielokrotnie wracałam na swoje miejsce z oceną niedostateczną.
Ponieważ byłam najstarsza z rodzeństwa, spadła na mnie większość obowiązków. Musiałam opiekować się małą siostrą w czasie, gdy mama pracowała. Co dzień rano odprowadzałam ją do przedszkola, po lekcjach odbierałam. Trzeba było też przypilnować brata. Podać im posiłek, zająć się. Czułam się przytłoczona, za dużo spadło na moje barki. Miałam wrażenie, że mama tego nie rozumie, za dużo ode mnie wymaga.
To pogłębiło moje problemy w szkole. Czułam się winna całej tej sytuacji. Myślałam, że stać mnie na więcej. Chciałam udowodnić sobie i innym, że nie jestem słaba. Zaczęłam bardzo dużo od siebie wymagać. W różnych dziedzinach życia. Byłam zmęczona, ale postanowiłam, że nie dam za wygraną. O dziwo, maturę zdałam całkiem nieźle. Przede wszystkim pisemną. Ustna była dla mnie prawdziwym wyzwaniem, ale dałam radę, przepuścili mnie. I wtedy nastąpił punkt zwrotny w moim życiu.
Nadzieje
Nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów, ale udało się na pokrewny. Cieszyłam się. Pierwszy moment od bardzo dawna, kiedy zaczęłam wierzyć w siebie. To jednak był dopiero początek walki z sobą, ze swoimi słabościami i z przeszłością.
Pierwszym krokiem było podjęcie terapii w Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia. Pierwsze spotkanie było trudne. Nie wydusiłam z siebie prawie żadnego słowa. Ściskało mnie w gardle. Bałam się również, że mężczyzna nie będzie dla mnie odpowiednim psychologiem. Wiecie, myliłam się. Trafiłam na fantastycznego terapeutę. To, w jaki sposób zachęcił mnie do mówienia. To, jak pomagał mi z uporządkowaniem mojego życia – emocji, myśli, zachowań… tego nie da się opisać. Nie ględził mi godzinami. To ja mówiłam, on słuchał. Nie wyciągał wniosków, pomagał mi je wysnuwać samodzielnie. Terapia trwała 12 miesięcy, jedno spotkanie w tygodniu. Nie żałuję, że tam poszłam. Jeśli ktokolwiek z was boryka się z podobnymi problemami, pomyślcie o tym. Warto.
Postanowiłam również wyprowadzić się z domu. Któregoś dnia pokłóciłam się z mamą. Wtedy wiedziałam już, że nie mogę tam dłużej zostać, ze względu na siebie i na nią. I po prostu to zrobiłam. Spakowałam się i opuściłam dom rodzinny. Odcięłam się na długi czas. Potrzebowałam czasu, by móc zająć się własnym życiem. Z perspektywy lat wiem, że była to dobra decyzja. Nabrałam dystansu. Zyskałam czas, by ochłonąć, a później przebaczyć.
Dodatkowym wsparciem były dla mnie studia. Nauki o rodzinie. To była dla mnie taka druga terapia. Studiowałam dziennie, podejmując jednocześnie różne prace dorywcze. Było ciężko, ale czułam, że wracam do zdrowia. Powoli, małymi krokami otwierałam się na świat, na innych ludzi. Na roku poznałam kilka fantastycznych osób. Zaczęłam nawiązywać bliższe relacje. I chociaż doskwierały mi problemy finansowe, czułam, że powoli odżywam. Któregoś dnia okazało się, że jedna z osób rozmawiała z rektorem o mojej trudnej sytuacji materialnej. Otrzymałam zapomogę i darmowe obiady w bufecie. Byłam wzruszona i pierwszy raz od dawna poczułam, że komuś na mnie zależy. Z dnia na dzień było coraz lepiej.
Szansa
Mówi się, że syndrom DDA to coś, z czym człowiek musi zmagać się całe życie. Oczywiście zgadzam się, że dorastanie w rodzinie dysfunkcjonalnej, a właściwie patologicznej, niesie za sobą wiele negatywnych skutków. Uważam jednak, że ten bolesne rany można wyleczyć. Przyszłości wcale nie trzeba budować na przeszłości.
Najważniejsza jest świadomość, że problem istnieje. Jeśli będziemy oszukiwać sami siebie i udawać, że wszystko jest w porządku, nigdy się nie uwolnimy. Utkniemy w martwym punkcie razem ze swoim bólem. Ale ważne jest również to, aby wierzyć, że te wszystkie trudności można pokonać. Że DDA to nie wyrok. Według mnie, bardzo trafnie ujęła to w jednym z wywiadów Elżbieta Królak, psychoterapeutka pracująca w ośrodku Intra:
Czasem bywa, że ktoś przychodzi pierwszy raz i pytam, co go sprowadza, a on mówi od razu: „Jestem DDA”. Tak jakby to DDA miało być kluczem, wytrychem i w ogóle wszystko tłumaczyć. Myślę, że można się bardzo przywiązać do tego, i przez taki tylko pryzmat patrzeć na siebie. To byłaby szkoda, to uproszczenie i ograniczenie dla człowieka. Owszem, ważna jest identyfikacja – rozpoznanie, że był w rodzinie problem alkoholowy, że byłem wychowany w warunkach często zagrażających życiu lub zdrowiu, że to wpłynęło na to, jaki jestem. Potrzebny jest czas, żeby zanurzyć się w te doświadczenia, żeby przeżyć i zamknąć to, co miało miejsce wtedy. Oczywiście, że nie zmieni się historii życia, ale można nie być aż tak do niej przywiązanym. Nie potrzeba się tą przeszłością obciążać przez całe życie. Da się tych obciążeń pozbyć, albo chociaż się od nich oddalić. I można iść dalej.
Pomimo bolesnych doświadczeń, można i trzeba próbować budować udane życie, przyszłość. Jeśli istnieje bliska osoba, która nam w tym pomoże, na pewno będzie łatwiej. To jednak nie znaczy, że nie da się unieść bagażu przeszłości całkiem samemu. Znam osoby, którym się udało. Mają rodziny, dzieci, są szczęśliwi i cieszą się każdym dniem. Ja miałam wsparcie przyjaciół, choć nie od samego początku. To jednak nie jest ważne. Najważniejsze, że miałam chęć i odwagę zawalczyć o siebie.
Korzyści
Według mnie DDA to nie wyrok. Tak trudna przeszłość niesie za sobą wiele bolesnych przeżyć i problemów w późniejszym funkcjonowaniu, ale daje również pewne wyposażenie. Przede wszystkim olbrzymią wytrzymałość i siłę napędowa do życia. Oprócz tego – duża wrażliwość i empatia. Osoby z tak bolesną przeszłością często lepiej niż inni rozumiemy ludzi, ich odczucia i potrzeby.
Wszystkie te bolesne doświadczenia w pewnym sensie mnie ukształtowały. Patrzę na życie z innej perspektywy. Nabyta wrażliwość skłoniła mnie do wyrażania siebie, realizowania swoich pasji. Piszę wiersze, brzdąkam na gitarze i komponuję własne piosenki. Prowadzę bloga. To wszystko daje mi ogromną radość. Wiele osób z syndromem DDA coś tworzy, mają różne talenty i rozwijają je.
Trudne doświadczenia skłaniają do poszukiwania rozwiązań, do pracy nad sobą. Ja nauczyłam się rozpoznawać i kontrolować emocje. Poznałam siebie bliżej. Odkryłam swoje niedociągnięcia, ale i możliwości. Dostrzegłam, jakie talenty we mnie drzemią. Takie samodoskonalenie pozwala sięgnąć do potencjału, którego nie da się odkryć bez silnej potrzeby pracy nad sobą.
Świadomość cech i umiejętności nabytych poprzez dorastanie w rodzinie alkoholowej można przeobrazić w nasz oręż. Tego życzę wszystkim osobom, które o swoim dzieciństwie próbują za wszelką cenę zapomnieć.
Tydzień ma aż (a może tylko) siedem dni. A jednak to poniedziałek najczęściej staje się przedmiotem kpin i złośliwości. O nim powstają popularne memy i cięte dowcipy. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, skąd ta niechęć. Powrót do obowiązków, koniec laby i obijania się, znowu cały tydzień pracy/szkoły – to najczęstsze skojarzenia związane z tym dniem. Nawet jeśli nie mówimy tego głośno, to zapewne takie myśli często pojawiają się w naszej głowie.
nie taki Monday straszny, jak go malują
Nie chce mi się wierzyć, że nigdy nie spotkało was nic przyjemnego w poniedziałek. Może usłyszeliście coś miłego, dostaliście informację o przyjęciu do wymarzonej pracy albo przyszła do was pocztówka od przyjaciela. Coś kiedyś musiało się wydarzyć akurat w ten dzień tygodnia. Ja na przykład w poniedziałkowy poranek przyszłam na świat. Uprzedzę wszelkie pytania – tak tak, moja mama również miło wspomina tę sytuację… tak się pchałam do wyjścia, że poród długo nie potrwał ☺ Mnóstwo innych ciekawych rzeczy spotkało mnie w poniedziałek (np. odbiór dyplomu licencjata, juppi!), jednak nie chodzi o to, żeby je teraz tutaj wszystkie wymieniać. Po prostu warto szukać pozytywów. Staram się zawsze znaleźć powód do uśmiechu, nawet w drobnych rzeczach. Na przykład krewetki – takie małe stworzonka, a ile radości, gdy mam je przed sobą na talerzu, o!
Warto planować coś miłego i relaksującego na ten dzień. Spacer, wypad na lody lub ciacho, a może aktywny odpoczynek na basenie – możliwości jest naprawdę sporo. Dobrze też jest w ciągu całego tygodnia na bieżąco wykonywać swoje powinności, tak by po niedzieli nie zafundować sobie prysznica niewykonanych obowiązków. To nie jest ani przyjemne, ani zdrowe. Systematyczność sprzyja dobremu samopoczuciu, na co dzień.
Reaktywacja bloga
Miniatura i tytuł posta błędnie wczytywane przez Facebooka
Przez halmanowa na 28 lutego 2016Być może niektórym z Was zdarzyła się taka sytuacja. Chcieliście udostępnić na Facebooku link do najnowszego wpisu na blogu. Jednak zdjęcie lub tytuł zostały nieprawidłowo „zaciągnięte”. Dlaczego tak się dzieje? Najczęstszą przyczyną jest brak w kodzie szablonu bloga metadanych Facebooka. Jeżeli posiadacie bloga na platformie, która pozwala dokonać edycji kodu html w sekcji <head>, możecie zastosować poniższe rozwiązanie. Pokażę to na przykładzie bloggera.
Jak umieścić kod metadanych Facebooka na bloggerze?
Jak usunąć nazwę bloga z tytułu wpisu w linku na Facebooku?
Jeśli już umieściliśmy kod metadanych w kodzie szablonu, odnajdujemy go. Jeśli nie, wklejamy go w notatnik, edytujemy, i dopiero wtedy umieszczamy w szablonie.
Luty, luty i po lutym. Za chwilę marzec i tak długo wyczekiwana wiosna. Czy to nie optymistyczna myśl? Wszystko znów będzie budzić się do życia. Ja też. Bo zimą jestem zdecydowanie mniej aktywna. To trochę tak, jakbym zapadła w długi zimowy sen. Rano ciemno, popołudniu ciemno i dzień minął nie wiadomo kiedy, a tu nic nie zrobione. Pochmurne dni rozleniwiają i pozbawiają energii, ale koniec z tym! Czas zrobić download sił witalnych, które wyssała ze mnie zimowa aura. I oczywiście podzielić się z Wami. Na dobry początek mam linkowy poczęstunek – zestawienie ciekawych wpisów, które powstały na różnych blogach w lutym ☺
Blogowanie
O korzyściach z blogowania pisze również Dominika z headdivided.pl. Wymienia ich aż 11, opierając się na osobistych doświadczeniach. Jednym z plusów jest dla niej motywacja do rozwoju i pracy nad sobą. Koniecznie zajrzyjcie – to dobra okazja, by przemyśleć swoje podejście do tego tematu.
A skoro już jesteśmy przy rozwoju… Beata z vademecumblogera.pl popełniła wpis o tym, jak rozwijać bloga. Jej przemyślenia oparte są na przykładzie swoim i innych blogerów. Autorka wysnuwa ciekawe spostrzeżenie – dla rozwoju naszego bloga ważne jest zarówno to, co robimy online, jak i offline.
Z humorem
Paweł z bwotr.pl całkiem niedawno opisał swoje przygody z kluczami i zamkami (i nie chodzi tu o budowle warowne). Jego tekst, opatrzony wysoką dawką humoru, to prawdziwy rarytas. I doskonała odskocznia od ciężkiego dnia. Koniecznie przeczytajcie ten oraz inne pogodne wpisy Pawła.
Na blogu sarkazmprzykawie.blogspot.com Hania umieściła bardzo zabawny tekst o zawartości zlewu i bałaganie – nieuniknionych skutkach obecności dziecka w domu. A wszystko okraszone odrobiną ironii i garstką żartobliwości. I nie mogłabym nie wspomnieć o konkursie, jaki autorka stworzyła na potrzeby tego wpisu – a jaki to konkurs i co jest do wygrania? Musicie zobaczyć sami ☺
Niesamowicie rozbawił mnie film o ojcu, który do tematu usypiania dziecka podszedł bardzo kreatywnie. Jeszcze nie widziałam malucha, który zapadałby w sen w takim tempie:
Co jeszcze w trawie piszczy
Na blogu
I oczywiście odbyła się druga edycja projektu „Przekaz książkowy”. Korzystając z okazji, bardzo zachęcam Was do udziału w kolejnej edycji, która pojawi się na blogu już wkrótce!
To tyle. Kolejne podsumowanie już za miesiąc ☺ A tymczasem życzę Wam udanego miesiąca!