Minął styczeń. Choć przeżyłam kilka naprawdę udanych dni, to tak naprawdę… miałam stycznia po dziurki w nosie! Dwa razy byłam chora. A nie, wróć! Raz chora, a raz umierająca. Z niecierpliwością czekałam na kolejny miesiąc – i oto jest! ☺ Luty rozpoczęłam bardzo pozytywnie. Na początek otrzymałam całkiem za friko ogromny zapas pozytywnej energii. To sprawka Aleksandra Rogozińskiego, na którego spotkaniu autorskim miałam okazję gościć. Kto nie był, niech żałuje – Alek to chodzące (i niezwykle gadatliwe) poczucie humoru. ☺ No dobra, ja tu gadu gadu, a miałam podsumowywać styczeń. Zatem jak zwykle – podzielę się tym, co słychać u mnie, a także ciekawostkami wygrzebanymi w otchłani internetowej.
Półka: przeczytane
Cóż… w minionym miesiącu nie popisałam się. Mogłabym się tłumaczyć chorobą czy wyjazdem na kilka dni do rodzinnego domu. Tylko po co? W tym miesiącu mam dużo lepsze samopoczucie i moje tempo czytania wzrosło. Czuję, że uda mi się nadrobić zaległości.☺ Podsumowując: poznałam cztery polskie autorki, czterokrotnie zatopiłam się w ciekawej lekturze i za każdym razem obiecałam sobie, że jeszcze wrócę do twórczości tych pań. Na blogu pojawiły się trzy recenzje.
- Kasia Bulicz-Kasprzak, Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna
- Kasia Bulicz-Kasprzak, Inna bajka
- Joanna Bator, Piaskowa Góra
- Katarzyna Bonda, Sprawa Niny Frank
Półka: nowy cykl wpisów
Styczeń miał też dobre strony – wpadłam na pewien pomysł! A jak już coś przyjdzie mi do głowy, zazwyczaj to realizuję. Stworzyłam Bookolaż – krótki humorystyczny tekst, w który wplecione są tytuły książek. Pierwszy z nich nosi tytuł Czerwone gardło. Mam nadzieję, że Jo Nesbo mi wybaczy! ☺ Ponieważ odbiór był pozytywny (dziękuję wam bardzo za miłe słowa), kolejne bookolaże będą się cyklicznie pojawiać na blogu. Raz w miesiącu, coby nie przedawkować!
Półka: śmichy-chichy w blogosferze
W styczniowym podsumowaniu mam dla was dużą porcję humoru. Jak komuś akumulatory szwankują i chciałby je podładować, to na początek polecam wpis o przekręcaniu nazw leków z bloga Mama bez recepty. Jeśli myślicie, że aptekarze mają nudną pracę, to szybko zmienicie zdanie!
Ja po przeczytaniu tego artykułu stwierdziłam, że to robota nie dla mnie – czkawka, zakwasy w brzuchu, no i nie wiem, ile by wytrzymał mój pęcherz… ☺
Na drugi ogień – Roman Sidło i 11 pełnych humoru faktów o nim… Wreszcie zdecydował się wziąć udział w popularnej zabawie Liebster Award! Jeśli chcecie poznać np. najprostszą metodę na szczęście, koniecznie do niego zajrzyjcie.
Cóż, nie mogę też nie wspomnieć o wpisie Dizajnucha. Przez tego faceta nie mogłam doczyścić monitora, a mężuś halmanovy pytał, czy pogotowie wzywać, bo nie mogłam złapać oddechu. Chodzi oczywiście o tekst dotyczący PMS. To ciężki czas nie tylko dla kobiety, ale także (a raczej przede wszystkim) dla mężczyzny. Trudno się nie zgodzić… ☺ Ale tego zaplutego ekranu to chyba Jackowi nie wybaczę!
Żeby nie było, że tylko panowie maja poczucie humoru, podrzucam wam również wpis Zaniczki. Dowiecie się o 10 rzeczach, za które można od niej dostać po gębie. Ten tekst budzi we mnie skrajne emocje. Z jednej strony jestem zszokowana. Ciężko mi przyjąć do świadomości, że takie zachowania w stosunku do osoby niepełnosprawnej w ogóle mają miejsce. Z drugiej – podziwiam Renatę za podejście do tematu. Jej słowa są ostre jak żyleta i niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Koniecznie tam zajrzyjcie, jeśli jeszcze nie mieliście okazji!
Na sam koniec filmik, który o czymś mi przypomniał. O tym, jak pozory mogą mylić…