Colleen Hoover to amerykańska pisarka, dotąd kojarzona przede wszystkim z literaturą kobiecą i powieściami z gatunku young adult czy new adult. Autorka postanowiła jednak wyjść poza strefę komfortu i spróbować swoich sił w czymś zupełnie innym. W czerwcu 2019 roku oddała w ręce czytelników thriller psychologiczny Coraz większy mrok. I tak się akurat złożyło, że przyjaciółka „po fachu” stwierdziła, że muszę to koniecznie przeczytać, i użyczyła mi swój egzemplarz. Cóż było robić? Otworzyłam książkę i zatonęłam w lekturze. Atmosfera wokół mnie gęstniała z każdą chwilą.
Fabuła książki „Coraz większy mrok”
Verity Crawford, sławna autorka thrillerów, zostaje sparaliżowana w wyniku wypadku. Jej mąż Jeremy zatrudnia pisarkę Lowen Ashleigh, by zakończyła bestsellerową serię książek chorej żony. Kobieta początkowo podchodzi sceptycznie do tej propozycji. Ostatecznie przekonuje ją perspektywa dużego zarobku, który ustabilizowałby jej sytuację finansową. Pisarka udaje się do posiadłości Crawfordów, by zebrać materiały niezbędne do pracy nad kolejnymi częściami cyklu. W trakcie pobytu odkrywa niepublikowany dotąd materiał. Maszynopis, który najpewniej nigdy nie miał ujrzeć światła dziennego, okazuje się wstrząsającą autobiografią Verity. Lowen zapoznaje się z tekstem rozdział za rozdziałem, poznając mroczne sekrety autorki. Im więcej wie, tym większy otacza ją mrok, a dystans między nią a Jeremym niebezpiecznie się skraca. W pewnym momencie na dobre wsiąka w życie Crawfordów, niepokojące bardziej niż powieści Verity.
Pierwsze wrażenie
Książka hipnotyzuje już od pierwszych stron, wzbudzając w czytelniku mnóstwo niepokojących myśli i roztaczając nad nim atmosferę nerwowości. Im bardziej odbiorca zagłębia się w lekturze, tym większe napięcie mu towarzyszy. Wyczuć można jakąś złowrogą aurę, która gęstnieje z każdym kolejnym rozdziałem, z każdym kolejnym akapitem. W sercu wzbiera morze skrajnych uczuć, które znajdzie ujście dopiero w finałowych scenach. Czytelnik niczym wprawny marynarz ze wszystkich sił próbuje zachować spokój, lecz ostatecznie miota się pod wpływem potężnych fal szoku, wzburzenia, przerażenia, a nawet odrazy. A sztorm aż do samego końca przybiera na sile.
Sporo plusów
Colleen Hoover udało się stworzyć wciągającą, zaskakującą pod względem fabularnym powieść. Ogromnym plusem jest wprawnie uknuta intryga, którą nie sposób samodzielnie odszyfrować. Autorka bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę, droczy się z nim, podsuwając mu pod nos różne poszlaki, które chwilę później okazują się fałszywe. Odbiorca jest jedynie pionkiem w tej grze pozorów, a rozwiązanie zagadki (i zarazem ogromne zaskoczenie) czeka na niego dopiero na ostatnich stronach powieści. Wierzcie mi, finał tej historii wbija w fotel!
Dużym atutem książki są także jej bohaterowie. Zarówno Verity, jak i Lowen, Jeremy czy Crew. Są to postacie barwne, ciekawe i wywołujące pewnego rodzaju niezdrową fascynację – czytelnik z jednej strony się ich obawia, a czasem nawet czuje do nich wstręt, z drugiej – zachłannie śledzi ich losy. Bohaterowie celowo zostali wykreowani w taki sposób, by wzbudzać zarówno odrobinę sympatii, jak i cień niepokoju. Czytelnik nikomu nie ufa w stu procentach i wszystkich traktuje z dużą dozą podejrzliwości. Każda z postaci wypada bardzo naturalnie i wiarygodnie, co w obliczu toczących się wydarzeń dodatkowo wzmaga niepokój odbiorcy.
Podsumowując
Coraz większy mrok to niezwykle intrygująca, pełna tajemnic i mrocznych zaułków powieść o miłości i jej nieujarzmionej sile, a także o kłamstwach, które nie zawsze od razu upadają jak domek z kart. Wciągający, napisany lekkim i przystępnym językiem thriller psychologiczny, który uzmysławia czytelnikowi, że czasem prawda może skryć się w cieniu iluzji, aby w obliczu trudnych, wstrząsających wydarzeń na zawsze zniknąć pod osłoną mroku. Gorąco polecam! Ja z pewnością sięgnę po inne książki tej autorki, chętnie też zapoznam się z ofertą Wydawnictwa Otwarte.
Moja ocena: 9/10
Tytuł: Coraz większy mrok
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320