Pierwsze spotkanie z twórczością Agnieszki Pruskiej rozpoczęłam od Łowcy – ostatniego tomu przygód komisarza Barnaby Uszkiera. Książka spełniła moje oczekiwania, dlatego bez wahania podjęłam decyzję o zapoznaniu się z całym cyklem. Jako że Literat jest debiutem autorki, byłam ciekawa, jak bardzo różnią się od siebie pierwsza i piąta część. Już po lekturze kilkudziesięciu stron odpowiedź na to pytanie stała się dość klarowna. Rozbieżność jest naprawdę duża. Dlatego cieszę się ogromnie, że moją przygodę z Uszkierem zaczęłam od końca. Jakoś mi lepiej z myślą, że autorka nie osiadła na laurach, lecz pielęgnowała swój pisarski warsztat. Bo że tak było, nie ulega wątpliwości.
Co w środku?
Akcja powieści toczy się na terenie Gdańska, gdzie prężnie działa ekipa policyjna z Uszkierem na czele. Pewnego dnia na komisariat dzwoni mężczyzna, który twierdzi, że znalazł na plaży… mumię. Nietypowe znalezisko staje się obiektem zainteresowania wielu osób, a przede wszystkim policjantów. Jednak początkowa fascynacja dość szybko mija, ponieważ śledztwo utyka w miejscu. Kiedy komisarz ze smutkiem stwierdza, że będzie to pierwsza nierozwiązana sprawa w całej jego karierze, otrzymuje kolejne wezwanie. I jeszcze jedno. Co łączy na pozór niezwiązane ze sobą zbrodnie? A może raczej – kto?
Sam pomysł na tę historię wydaje się ciekawy, ale wykonanie może nieco rozczarować „smakosza” kryminalnych intryg. Fabuła opiera się na określonym schemacie, który wciąż się powtarza – wizyta na miejscu zdarzenia, gromadzenie dowodów, spotkanie na komisariacie, snucie domysłów, rozdzielenie zadań na kolejny dzień, działania śledcze, kolejne spotkanie. Autorka zamyka czytelnika w tym błędnym kole i tak się ono toczy niemal do samego końca. Co zresztą dostrzega nawet jeden z bohaterów:
– Podsumowuję to, co wiemy o sprawcy, tak w wielkim skrócie.
– Co chwilę podsumowujemy – zauważył Prokosz.
Odbiorca większość czasu spędza na komendzie, rozkoszując się zapachem kawy i herbaty, a także przysłuchując się rozmowom policjantów i relacjom ze żmudnego śledztwa, które Uszkier nieustannie zdaje inspektorowi Kalinowskiemu. To sprawia, że w pewnym momencie może pojawić się znużenie, z każdą kolejna ofiarą zbrodni coraz większe. Bo nowy trup zwiastuje… następne zebranie. Ja wiem, że tak właśnie często wyglądają dochodzenia, ale ciężko wzbudzić zainteresowanie czytelnika, gdy zmusza się go do śledzenia wydarzeń zza policyjnego biurka.
Hmm?
Kiedy w drugiej połowie książki akcja nieco przyspiesza, część odbiorców zapewne zacznie się zastanawiać, czy czegoś nie przegapili. Ja dokładnie tak się czułam. Według mnie opisany przez autorkę sposób odkrycia sprawcy, powiązania go z morderstwami, jest mało wiarygodny. Nie chce mi się wierzyć, żeby tak wyglądały poszukiwania przestępcy. Oczywiście dopuszczam do siebie myśl, że znalezienie winnego może nastąpić zupełnie przypadkowo, ale są przypadki i przypadki. Ponadto angażowanie w tak poważne śledztwo osób postronnych to według mnie czysta fikcja, która nie ma odniesienia w rzeczywistości, a przynajmniej mieć nie powinna. Ale może się mylę?
Bohaterowie
Do pozytywów można zaliczyć kreację wiodącej postaci, czyli komisarza Barnaby. Wyróżnia go nie tylko imię. Uszkier to inteligenty, spostrzegawczy, odpowiedzialny, oddany pracy śledczy, który umiejętnie kieruje zespołem. Dba o dobre relacje z podwładnymi, dostrzega ich potrzeby i na nie odpowiada. Jednocześnie nie przedkłada obowiązków zawodowych nad życie rodzinne… a przynajmniej się stara. Jest kochającym mężem i ojcem, ciepłym, uczuciowym, z poczuciem humoru. Burzy stereotyp typowego „gliniarza”, czym wzbudza u czytelnika sympatię.
O pozostałych bohaterach trudno powiedzieć coś więcej ponad to, że są mało wyraziści, bo zbyt pobieżnie potraktowani przez autorkę. A szkoda, bo część z nich ma zadatki na ciekawą, nieszablonową postać. Chociażby Leński, współpracujący z Uszkierem psycholog, czy Widocki, który jako patolog odgrywa często kluczową rolę w śledztwie.
Morderca
Ciekawą postacią okazuje się sprawca, tytułowy literat, który otrzymuje nawet prawo głosu w książce. Pierwszoosobowa narracja jest zapisem myśli mordercy, pozwala wniknąć w jego umysł i poznać motywy działania, które summa summarum pozostają nieco mgliste. Dlaczego? Tu znów nasuwa mi się jedna myśl – ów wątek został za mało dopieszczony przez autorkę. Gdyby choć trochę to rozwinąć, pociągnąć dalej, byłby morderca „z pazurem”. A tak jest tylko morderca z pomysłem na „pazur”. Niestety Agnieszka Pruska nie wykorzystała całego potencjału tej postaci. Wielka szkoda, bo ta niezdrowa fascynacja śmiercią i sposobami zabijania stanowi intrygujący temat. Z przyjemnością dowiedziałabym się więcej o sposobie myślenia sprawcy, o odczuciach, jakie towarzyszyły mu w momencie zbrodni i tuż po, a także o postawie przyjętej przez niego podczas późniejszych przesłuchań.
Mumia
Podsumowując, Literat to powieść, która mogłaby być naprawdę dobrym kryminałem, gdyby w parze z ciekawym pomysłem szło równie ciekawe wykonanie. To historia z ogromnymi możliwościami, ale w pełni nie spożytkowanymi. Jak na literacki debiut – nie jest źle, ale mogło być lepiej. Lekkie pióro autorki korzystnie wpływa na odbiór powieści, ale to za mało, zdecydowanie za mało. Gdyby nie patrzeć przez pryzmat debiutu, czytelnik otrzymuje dość przeciętną historię kryminalną, która może i nie nudzi śmiertelnie, ale też jakoś szczególnie nie porywa. Literat jest trochę jak ta mumia z pierwszych stron – bez życia, bez werwy, bez energii. Czegoś mi w nim zabrakło. Napięcia, uczucia niepokoju, przebierania nogami w oczekiwaniu na rozwiązanie zagadki. Liczę na to, że kolejne tomy okażą się bardziej przemyślane, doszlifowane, wciągające, a przede wszystkim udowodnią, że Agnieszkę Pruską stać na więcej. Bo stać!
Moja ocena: 5/10
Tytuł: Literat
Autor: Agnieszka Pruska
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 314
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce – Agnieszce Pruskiej – oraz Wydawnictwu Oficynka.
Średniak, jak widzę. Mimo wszystko dałabym mu szansę.
Oczywiście, warto dać szansę. Piąty tom czytałam wcześniej i spełnił moje oczekiwania, co oznacza, że autorka poczyniła postępy – podejrzewam że z każdą kolejną częścią jest coraz lepiej 😉
Dzięki temu zgrabnie i zajmująco napisanemu kryminałowi, swobodnie wciągającemu w zawiły przestępczy krąg powieściowych zdarzeń, spędziłam ciekawy wieczór czytelniczy. 🙂 Ale napięcia mogłoby być więcej. 🙂
Zapewne moje odczucia dotyczące „Literata” wynikają z tego, że patrzyłam na tę książkę przez pryzmat ostatniego, piątego tomu. „Łowcę” czytało mi się dużo lepiej. 😉
Lubię sięgać po debiuty, ale ten mnie do siebie nie przekonuje. 😊
Czytałam tę książkę i pamiętam, że mi się nawet podobała. Teraz jednak kompletnie nie pamiętam o czym była.