Są takie prawdy, które mogą zdruzgotać świat. Pewne rzeczy powinny zostać w tajemnicy, nawet jeśli ta tajemnica będzie cię zżerać od środka.
Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Alex Marwood, brytyjskiej dziennikarki i pisarki. Jej styl, warsztat pisarski pozostawały dla mnie jedną wielką tajemnicą. Kiedy pojawiła się okazja, by przeczytać Najmroczniejszy sekret, postanowiłam zaryzykować. Postawiłam wszystko na jedną kartę – albo polubię tę autorkę, albo szybko o niej zapomnę. Aj, gdyby to było takie proste… Nie przewidziałam, że może pojawić się inna, trzecia opcja. Taka, w której moje wrażenia z lektury nie są ani czarne, ani białe, lecz tkwią gdzieś pomiędzy. I uwierzcie mi, w tym wypadku skala szarości jest niemal tak rozległa, jak Panorama Racławicka we Wrocławiu.
Dobrze skonstruowana fabuła i ciekawie uknuta intryga to niewątpliwie plusy tego thrillera. Dlaczego więc moje wrażenia osiadły gdzieś między bielą a czernią? Przyznam, że na początku książka wydała mi się zwyczajnie nudna. Chciałam rzucić ją w kąt i już nigdy do niej nie wracać. Dopiero później zrozumiałam, że nie w tym rzecz. Problemem okazali się bohaterowie. Umiejętnie i precyzyjnie wykreowani, niezwykle autentyczni i… obrzydliwie niedoskonali. Banda zepsutych, samolubnych, nieodpowiedzialnych ludzi, u których próżno szukać pozytywów. Przewracając kolejne kartki odkrywamy mroczne strony ich charakterów, słabości, niechlubne zwyczaje oraz głęboko skrywane sekrety. Niemal każdy ma coś na sumieniu, a żaden występek nie wychodzi poza szczelne ramy tej śmietanki towarzyskiej. Wnikamy w to spaczone, zdemoralizowane środowisko, by motać się w gęstwinie kłamstw, skomplikowanych relacji i wzajemnych zależności. Alex Marwood stworzyła bohaterów, co do których można żywić jedynie pogardę, wstręt, a nawet nienawiść. Drażnili mnie ci ludzie, doprowadzali do białej gorączki. Ich towarzystwo było wręcz męczące, instynktownie próbowałam od niego uciec. Ostatecznie wygrała ciekawość, ale niechęć, gniew, niedowierzanie i bezsilność towarzyszyły mi nieustannie w trakcie lektury.
Wielki szacunek należy się autorce za zdumiewające zakończenie. Alex Marwood trzyma nas w garści do ostatnich stron! Już jesteśmy pewni co do przebiegu zdarzeń, wydaje nam się, że poznaliśmy prawdę i możemy wytykać winowajców palcem, kiedy nagle dostajemy porządnego prztyczka w nos. Albo raczej cios w samo serce. Finał jest szokujący, dramatyczny i wstrząsający. Czy satysfakcjonujący? Trudno powiedzieć. Dla miłośników nieprzewidywalnych i zaskakujących rozwiązań z pewnością okaże się wisienką na torcie. Mnie powalił na łopatki, a jednocześnie czułam się jeszcze bardziej sponiewierana i przytłoczona.
Podsumowując, Najmroczniejszy sekret to kawał porządnego, solidnie przygotowanego thrillera psychologicznego, który obnaża największe ludzkie przywary. Historia, w której miejsca na miłość i empatię jest niewiele, bo naprzód wysuwa się egoizm, zepsucie moralne i nikczemność. Książka odkrywa przed czytelnikiem mrożące krew w żyłach tajemnice, demaskuje motywy i sposób myślenia ludzi zdemoralizowanych, na wskroś złych, których nie obchodzi nic poza ich własnym losem. Jeśli macie zamiar sięgnąć po tę powieść, przygotujcie się na najgorsze. Na zło bijące niemal z każdej strony. Rozbudowane tło psychologiczno-obyczajowe bywa bardzo przytłaczające i wywołuje u czytelnika mnóstwo negatywnych emocji. Miłośnicy tego gatunku powinni być zadowoleni.
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ, ILE KOTWIC PRZYZNAJĘ TEJ KSIĄŻCE
- Tytuł: Najmroczniejszy sekret
- Autor: Alex Marwood
- Wydawnictwo: Albatros
- Rok wydania: 2017
- Liczba stron: 416
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.