Wielokrotnie zastanawiałam się, jak to jest stracić pamięć i stać się kimś obcym dla samego siebie. Jakie emocje i myśli towarzyszą osobie dotkniętej amnezją? W jaki sposób odzyskuje się utracone wspomnienia, jak dokładnie przebiega ten proces? Jak trudno zaufać ludziom, którzy wydają się obcy, mimo że podają się za bliskich? Ten temat zawsze mnie intrygował. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję przeczytania i objęcia patronatem książki Nić Ariadny Lidii Tasarz, nie zastanawiałam się ani chwili. Po zapoznaniu się z zarysem fabuły nie potrafiłam odmówić. Koniecznie chciałam poznać tę historię.
Główną bohaterką powieści jest młoda kobieta, która pewnego dnia budzi się zupełnie zdezorientowana w jednym z gdańskich szpitali. Nie ma pojęcia, co się stało, dlaczego jest hospitalizowana ani jaki jest dzień tygodnia. Choć pielęgniarka zwraca się do niej po imieniu, kobieta ma wrażenie, że kompletnie ono do niej nie pasuje. Monika jest zagubiona i przestraszona, a próby przypomnienia sobie czegokolwiek nie przynoszą rezultatów. Od lekarza dowiaduje się, że cierpi na amnezję pourazową, która prawdopodobnie kiedyś ustąpi. Nie wiadomo jednak, kiedy. Kobieta jest przygnębiona, a dodatkowo zaczynają dręczyć ją dziwne sny. Czy są to przebłyski pamięci, czy tylko wytwór wyobraźni? Kiedy w szpitalu zjawia się komisarz Konrad Marczak, Monika dowiaduje się, że w jej sprawie prowadzone jest śledztwo. Ma ono wyjaśnić okoliczności wypadku, a może próby zabójstwa? Na razie wiadomo tylko, że kobieta spadła ze skarpy w parku, a nieopodal odnaleziony został jej samochód – w nim zaś dokumenty i telefon z wyczyszczoną pamięcią. Okazuje się też, że nikt Moniki nie szuka, a śledczy nie natrafili na żaden ślad jej bliskich. Zupełnie, jakby wzięła się znikąd. Kiedy bohaterka zostaje wypisana ze szpitala i z pomocą Konrada wraca do swojego mieszkania, rozpoczyna się jej walka o odzyskanie własnej tożsamości. Walka o tyle trudna, że kobieta nie wie, komu może zaufać. A bywają momenty, że przestaje ufać nawet samej sobie.
Mam już dość tych wszystkich pytań i niejasności. Zaczynają mnie męczyć, podobnie jak uczucie zawieszenia w próżni, które towarzyszy mi od tylu już dni.
Autorka umiejętnie i z dużym wyczuciem nakreśliła psychikę głównej bohaterki – jej stan emocjonalny, przewijające się przez głowę myśli, dręczące ją wątpliwości i nieufność, ale również zawziętość, z jaką dąży do odzyskania pamięci. Monika to kobieta twarda i wytrwała, chociaż miewa chwile zwątpienia. Któż by ich jednak nie miał, znajdując się w takim, a nie innym położeniu? Mimo licznych obaw prywatne śledztwo toczy się dalej, a bohaterka wykazuje się olbrzymią determinacją. Uparcie dąży do celu. Woli najgorszą prawdę od niepewności. Czytelnik niejednokrotnie ma możliwość wniknąć do umysłu Moniki, poznać jej odczucia, wątpliwości i refleksje. Przez dwieście siedemdziesiąt sześć stron przeżywa inne życie, w którym króluje niepokój i dezorientacja.
Niech już skończą się te wszystkie tajemnice i zagadki. Chcę wreszcie zacząć żyć normalnym życiem. Jakiekolwiek ono do tej pory było, chcę, żeby wreszcie wróciło do mnie. Mam dość tkwienia w tym zawieszeniu. Wolę poznać prawdę, choćby najgorszą, byleby nie musieć się już zastanawiać, kim naprawdę jestem.
Powieść jest niezwykle wciągająca i trudno się od niej oderwać. Lidia Tasarz wyjątkowo dobrze poradziła sobie ze stopniowaniem napięcia. Im więcej faktów z życia Moniki wychodzi na jaw, tym więcej wątpliwości pojawia się w głowie czytelnika. A z rozdziału na rozdział akcja coraz bardziej nabiera tempa. Odbiorca wciągnięty w wir wydarzeń odczuwa duży niepokój, ale i ogromną ciekawość. Próbuje stawiać hipotezy, a one po chwili rozpadają się niczym domek z kart. Tak naprawdę do samego końca nie można być niczego pewnym. A nawet jeśli niektóre z teorii okazują się słuszne, to na wyjaśnienie trzeba czekać do ostatnich stron, a niecierpliwość zżera czytelnika od środka.
Autorka posługuje się plastycznym, lekkim, przystępnym językiem. Dialogi zostały zręcznie poprowadzone, nie są przejaskrawione, nie trącają sztucznością. Pierwszoosobowa narracja, w pewnym momencie poprowadzona dwutorowo, wydaje się tutaj najlepszą z możliwych opcji. I jestem gotowa pochwalić Lidię Tasarz za styl, tym bardziej, że Nić Ariadny to literacki debiut. Muszę jednak wspomnieć o pewnej kwestii, która nieco mnie irytowała podczas lektury. Otóż odniosłam wrażenie, że autorka nie mogła zdecydować, czy chce przedstawić tę historię w czasie przeszłym, czy teraźniejszym. Napotykałam w książce fragmenty, w których narracja balansowała między oboma czasami. Takie kluczenie między teraźniejszością a przeszłością zdarzało się kilkakrotnie w pojedynczych, przypadkowych akapitach. Stąd mój wniosek, że nie był to celowy zabieg. Przyznam, że odrobinę wytrącało mnie to z równowagi. Jednak pomimo tego drobnego mankamentu uważam, że autorka poradziła sobie naprawdę dobrze. Z zainteresowaniem będę śledzić jej dalszą karierę pisarską i już nie mogę się doczekać kolejnych powieści.
Podsumowując, Nić Ariadny to udany literacki debiut. Wciągająca, trzymająca w napięciu, intrygująca historia o poszukiwaniu prawdy pośród niedopowiedzeń, o walce z samym sobą, swoimi słabościami i ułomnościami. Zmuszająca do refleksji opowieść o próbie odzyskania zagubionej tożsamości, o determinacji silniejszej niż strach i niepewność. Intrygująca mieszanka thrillera psychologicznego i sensacji, udekorowana szczyptą romantyzmu. Polecam miłośnikom tego gatunku i osobom poszukującym wciągającej, pełnej wrażeń lektury.
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ, ILE KOTWIC PRZYZNAJĘ TEJ KSIĄŻCE
- Tytuł: Nić Ariadny
- Autor: Lidia Tasarz
- Wydawnictwo: Psychoskok
- Rok wydania: 2017
- Liczba stron: 276
Za możliwość przeczytania książki i objęcia jej patronatem medialnym dziękuję autorce, Lidii Tasarz, i Wydawnictwu Psychoskok.