Wiecie, koty nie należą do grona moich faworytów. Zawsze myślałam o nich jak o charakternych, złośliwych i nieposłusznych istotach, które w nosie mają wszystko, poza dobrym żarciem (wiem, wiem, narażam się… ☺). Beznadziejny materiał na domowego pupila. Dlatego trzymając w rękach debiutancką książkę Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna, zastanawiałam się, czy to dobry wybór. W tym zadumaniu przemknęłam bibliotecznymi alejkami, docierając do kolejki do lady. Kiedy wreszcie uznałam, że może jednak wybiorę coś innego, za mną zdążyło się już ustawić kilka osób. Cóż, głupio było zawracać. Ostatecznie książka trafiła na moje konto. I tak oto przyszło mi zmierzyć się z powieścią Kasi Bulicz-Kasprzak – autorki, o której nie wiedziałam nic. I z kotem, o którym wiedziałam tyle, że na pewno jest wredny.
A dziś pojawiła się nowa człowiek. (…) Postanowiłem lepiej jej się przyjrzeć. To było najgorsze doświadczenie w całym moim życiu.
Mieszkałam z dwiema istotami, których nie lubiłam, Kot miał jednak tę przewagę nad Lucynką, że nie mówił.
- Tytuł: Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna
- Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
- Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
- Rok wydania: 2012
- Liczba stron: 288