Non classé

10 zabaw rozwijających pamięć i spostrzegawczość u dziecka

Przez na 10 grudnia 2015
zabawy na pamięć i spostrzegawczość
Gry i zabawy edukacyjne to najpopularniejszy sposób rozwijania u dziecka takich umiejętności, jak pamięć i koncentracja, spostrzegawczość, refleks, logiczne myślenie, wyobraźnia, percepcja wzrokowa i ruchowa. Na rynku można znaleźć mnóstwo gier planszowych, które wspomagają rozwój w ciekawy i niebanalny sposób. Jednak nie zawsze mamy możliwość ich zakupu. Dlatego dzisiaj opiszę 10 zabaw, które można zorganizować w domu, bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów.
1. Żywy posąg
Zabawa jest bardzo prosta i zabawna zarazem, dzięki czemu nie trzeba specjalnie zachęcać dziecka do wzięcia udziału. Przybieramy wymyśloną przez siebie pozę. Można ręce położyć na biodrach, i jedną nogę podnieść w górę. Albo zrobić szpagat i położyć dłonie na głowie. Pełna dowolność! Tę postawę dziecko ma za zadanie zapamiętać, patrząc przez określony czas. Potem odwraca się tyłem, a my w tym czasie zmieniamy kilka elementów w przybranej pozie. Na odpowiedni sygnał dziecko odwraca się i stara się zauważyć te zmiany. Jeśli się uda, to czas na trudniejszą pozę!

2. Obrazkowa wyliczanka
Spośród ilustrowanych książek stojących na półce wybieramy jedną. Szukamy ilustracji, która zawiera dość sporo elementów. Gdy już znajdziemy odpowiednią, razem z dzieckiem patrzymy na obrazek przez 30 sekund, a potem kolejno wymieniamy wszystkie dostrzeżone elementy przez minutę. Najpierw dziecko, potem my. Jeśli mamy pod opieką kilkoro dzieci możemy zrobić konkurs i za każdą zauważoną rzecz stawiać punkt.

3. Ciepło – zimno
Na pewno sami dobrze pamiętacie tę zabawę! Wybrany wspólnie z dzieckiem przedmiot chowamy w dowolnym miejscu. Na parapecie, pod stołem, w szafie albo w bucie – ważne, by jakaś jego część wystawała. Dla starszych dzieci wybieramy mniejszą rzecz i chowamy tak, aby nie było jej widać. Teraz cała zabawa polega na tym, by dziecko odnalazło schowany przedmiot, słuchając przy tym naszych komend. „Ciepło” jeśli jest blisko danej rzeczy i „zimno” jeśli jest daleko. Do zabawy włączajmy również słowa bliskoznaczne, takie jak: mróz, chłodno, cieplej, gorąco, upał, parzy itp. Kiedy dziecko odnajdzie przedmiot, nie zapominajmy o gorących brawach!

4. Puzzle
Możemy układać z dzieckiem gotowe puzzle, ale warto też wspólnie przygotować własny zestaw. Samo tworzenie przyniesie mnóstwo radości. Z kolorowego papieru wycinamy kilka par identycznych przedmiotów (zegar, piłka, domek, lalka). Jeden przedmiot pozostawiamy w całości, a drugi rozcinamy na części – zadaniem dziecka jest złożenie go.

5. Literkowy obrazek
Wybieramy kilka obrazków z dużą ilością elementów. Najlepiej, by różniły się one tematyką. Jeden niech przedstawia np. park, inny plażę, a jeszcze inny – sklep albo restaurację. Wspólnie z dzieckiem wymieniamy elementy z obrazków, rozpoczynające się na wylosowaną wcześniej literę alfabetu. Wygrywa ten, kto wskaże więcej elementów!

6. Czego brakuje?
Na stole układamy różne przedmioty. Prosimy dziecko, by je nazwało. Następnie prosimy, aby wymieniło ich nazwy z zamkniętymi oczami. Jeśli robi to bezbłędnie, prosimy aby na chwilę opuściło pokój. My w tym czasie chowamy jakiś przedmiot. Po powrocie dziecko ma za zadanie wskazać, którego przedmiotu brakuje.

7. Geometryczne pary

Z kolorowego papieru wycinamy dużą ilość par figur geometrycznych: kół, półkoli, kwadratów, trójkątów, prostokątów. Figury mogą się powtarzać, byle były w innym kolorze i rozmiarze. Przygotowane kartoniki rozsypujemy na stole. Po słowie „start” zadaniem każdego zawodnika jest odnalezienie jak największej ilości par. Gra kończy się, gdy wszystkie kartoniki znikną ze stołu. Wygrywa ten, kto zdobył ich najwięcej!

8. Alfabet za oknem 

Podziwiając wspólnie z dzieckiem widoki za oknem, też można poćwiczyć spostrzegawczość. Poproś dziecko, by wymieniło wszystkie elementy, które dostrzega, rozpoczynające się na literę K, P, albo C. Można przerobić cały alfabet, albo tylko kilka liter – pełna dowolność.

9. Figury geometryczne w domu 

Dom to miejsce, które pełne jest różnych kształtów. Prostokątne okna, obrazy lub telewizor. Okrągły zegar, patelnia i drzwiczki od pralki. Zachęć dziecko, by odszukało w domu przedmioty o danym kształcie. Podaj mu kilka przykładów, a na pewno znajdzie ich całe mnóstwo. A ile przy tym zabawy!

10. Makaronowe sortowanie

Na pewno posiadasz w domu różne rodzaje makaronu – świderki, wstążki, penne. To dobrze się składa! Z każdego rodzaju wysypujemy garść na stół. Dokładnie je mieszamy. Na stole stawiamy też kilka różnych miseczek – tyle, ile rodzajów makaronu wybraliśmy. Następnie bierzemy klepsydrę, minutnik lub stoper. Zadaniem dziecka jest posortowanie makaronów, tak by każdy rodzaj trafił do osobnego naczynia w wyznaczonym przez nas czasie!

Warto wybierać zabawy, które nie tylko sprawią dziecku wiele radości, ale także pomogą mu się rozwijać i nabywać nowych umiejętności. Poprzez zabawę rodzic może także bliżej poznać swoje dziecko i ocenić, co wychodzi mu lepiej, co gorzej, jakie maluch posiada talenty. Jak Wy bawicie się w swoim rodzinnym gronie? Macie swoje ulubione zabawy? Koniecznie podzielcie się w komentarzach!

Czytaj Dalej

Non classé

Checkup – grudzień 2015

Przez na 8 grudnia 2015
Grudzień to miesiąc, w którym zazwyczaj dużo się dzieje. Galerie handlowe przyciągają ludzi niczym wielkie magnesy. Szał zakupów! W wielu domach trwają porządki i intensywne przygotowania do świąt. A ja? Nie obchodzę świąt, zatem mam mnóstwo czasu, by spędzić miłe chwile z mężem, zrobić coś szalonego, nadrobić książkowe zaległości, zadbać o swoją sylwetkę i … poszperać w sieci w poszukiwaniu ciekawostek i inspiracji! I chciałabym się z Wami podzielić tym, co znalazłam.

rzut oka na grudzień

I tak trafiłam na bloga Justekmakemesmile, gdzie Justyna po raz kolejny odpowiada na pytania złożone wyszukiwarce, które skierowały pytających właśnie do niej, na blog! Autorka przedstawia temat bardzo zręcznie, w nietuzinkowy, pełen humoru sposób. Koniecznie tam zajrzyjcie – śmiech to zdrowie! Skoro mowa o relaksie i dobrym humorze, to Monika z MojejSztukoteki serwuje nam tytuły seriali, które warto obejrzeć w grudniu. Warto przejrzeć tę listę i wybrać coś dla siebie, by w tym całym grudniowym szaleństwie całkiem nie stracić głowy!
Warto zajrzeć na stronę Kameralnej, gdzie można się dowiedzieć, jak żyć bardziej ekologicznie. Wydawałoby się, że to temat zupełnie niezwiązany z grudniem… a jednak! Dorota porusza między innymi temat wyrzucania żywności i przydatności listy zakupów – to może się przydać! Jest tu również mowa o zakręcaniu kranu z wodą – warto sobie wyrobić ten nawyk nie tylko podczas korzystania z prysznica, ale również przy zmywaniu naczyń w zlewie. A zmywania w grudniu będzie na pewno sporo! Warto również wziąć udział w drugiej już edycji Fotograficznego Kalendarza Adwentowego, który Kameralna organizuje!
Wszyscy, dla których zima to czas zadbania o siebie, powinni zajrzeć do Kasi na GlowLifestyle. Można tam znaleźć między innymi pomysł na zdrowe i smaczne śniadanie. Śniadanie to przecież najważniejszy posiłek w ciągu dnia i źródło ogromnych pokładów energii. Zima potrafi być nużąca, chyba że trafia się na takie przepisy, jak ten u Kasi!
Harry Lee natomiast rozważa, czy w dobie elektroniki warto kupować zwykłe książki, czy lepszy jest papier czy e-papier Warto przeczytać, jakie zdanie ma autor i osoby komentujące, a także podzielić się swoimi odczuciami. Jeśli uznacie, że jesteście zwolennikami książek w formie papierowej, to już Was kocham! 🙂 Pozostając w tej tematyce, Kasia z bloga BookandBabies stworzyła listę wartościowych książek dla dzieci w wieku 10-12 i 12-14 lat. Może zamiast gry komputerowej, lepiej podarować młodemu człowiekowi coś wspomagającego rozwój i wyobraźnię?
Dla tych, którzy obchodzą święta, na pewno ciekawe będą spostrzeżenia Introwertyczki dotyczące przedświątecznych porządków w mediach społecznościowych. Daria, autorka bloga, pokazuje na własnym przykładzie, co warto zaktualizować lub zmienić w swoich profilach. Może warto i tam posprzątać, gdy już robimy generalne porządki? Można tu skorzystać z przepięknych grudniowych tapet na facebooka, które udostępnia Bastalena z bloga Owsianka i Kawa
Ada z Blogabella stworzyła ciekawy przegląd miejsc w sieci idealnych na świąteczne zakupy. Sklepy podzielone są według kategorii, zgodnie z przeznaczeniem prezentów. No, to propozycje sklepów mamy już za sobą… jeśli macie już pomysł na prezent, przed zakupem warto upewnić się, że to dobry wybór i skonfrontować go z antyporadnikiem prezentowym, który na blogu Rosaline umieściła Sylwia.
Pragnę również poinformować, że na Krzywej Prostej udzieliłam wpisu gościnnego dotyczącego pobytu w Calgary. Bardzo dziękuję Asi, że mogłam opisać swoje najpiękniejsze miejsce, a was serdecznie zapraszam do czytania 🙂

A na sam koniec chcę podzielić się z Wami spotem reklamowym, który udostępnił na youtube hiszpański totalizator sportowy z okazji świątecznej loterii. Spot zrobił na mnie duże wrażenie i nawet wzruszył! A muszę się przyznać, że raczej nie wylewam łez podczas oglądania filmów. Zwykle robi to mój mąż 🙂 Rzadko spotykam takie reklamy, które na długo pozostają w mojej pamięci.

Czytaj Dalej

Non classé

Vademecum pasażera komunikacji miejskiej

Przez na 6 grudnia 2015
Poruszając się po mieście środkami transportu publicznego, należy pamiętać o odpowiednim zachowaniu. Niestety, niektórzy nie mają zielonego pojęcia, czym jest odpowiednie zachowanie, albo zwyczajnie ma to gdzieś. A szkoda, bo to od samych pasażerów zależy komfort podróży.

Każdego dnia spędzam minimum 68 minut w tramwaju i 54 minuty w autobusie. Choroba lokomocyjna nie pozwala mi na czytanie książek i surfowanie po sieci za pomocą smartfona. Mogę za to dyskretnie obserwować resztę pasażerów. Zachowania innych czasem są przyczyną mojego uśmiechu, jednak ostatnio coraz częściej –  zdenerwowania i zdegustowania. Postanowiłam podzielić się swoimi obserwacjami i przedstawić je w trochę przewrotny sposób. I tak powstało…
vademecum pasażera komunikacji miejskiej

1. Wpychaj się do pojazdu jako pierwszy, by jak najszybciej zająć miejsce siedzące.
Żadnego przepuszczania kobiet czy osób starszych. Przecież mówi się, że po trupach do celu. 
2. Wygodnie rozsiadaj się na siedzeniu, a najlepiej na dwóch. Na miejscu obok połóż torbę z zakupami albo plecak.
Najlepiej od razu zadbać o to, by nikt nie naruszył twojej przestrzeni osobistej. Nigdy nie wiadomo, kto zająłby miejsce obok. W końcu płacisz za bilet, to wymagasz, prawda?
 
3. Rozmawiając przez telefon pamiętaj, by zwracać się do rozmówcy podniesionym głosem.
To przecież oczywiste, że kiedy ledwo słyszysz rozmówcę, to on na pewno źle słyszy ciebie.  Poza tym warto się od czasu do czasu podzielić ze światem czymś ciekawym. Na przykład istnieniem wierteł… „widłowych”… ?!
 
4. Kiedy ziewasz, kichasz lub kaszlesz, nigdy nie zasłaniaj ust. 
Niektórzy lubią liczyć barany, inni zęby w ustach ziewających współpasażerów. 
5. Jeśli podróż ci się dłuży, podłub w nosie albo poobgryzaj paznokcie. 
Czas szybciej zleci, a ty będziesz miał już za sobą część codziennych zabiegów pielęgnacyjnych.
6. Jeżeli zajmujesz miejsce stojące, nie zdejmuj plecaka, żeby móc szturchać nim pasażerów znajdujących się w pobliżu.
W dzisiejszych czasach ludzie ciągle chodzą spięci. Warto urozmaicić im podróż relaksującym, rozluźniającym masażem.
 
7. Nie pozwól się ograniczać. Jeśli masz ochotę na piwko, nic nie stoi na przeszkodzie, by je otworzyć i ugasić pragnienie. 
Piwo lepiej gasi pragnienie, niż woda, a oprócz tego roznosi po całym autobusie przepiękny, aromatyczny zapach, który wszyscy uwielbiają.  
 
 8. Nie ustępuj miejsca osobom potrzebującym. 
Nie po to pchałeś jak głupi do środka, żeby teraz spędzić resztę podróży na stojąco.

Jeśli z żadną z powyższych zasad się nie utożsamiasz, to najpewniej masz w małym palcu prawdziwy savoir-vivre i podróżowanie z Tobą to sama przyjemność. Takich osób spotykam w autobusach i tramwajach ciągle dosyć sporo, ale też coraz więcej zauważam złośliwości i braku zrozumienia wśród współpasażerów. A czy Wy podróżujecie komunikacją miejską? Jakie są Wasze obserwacje? Koniecznie napiszcie o tym w komentarzach!

Czytaj Dalej

książki

Kilka książek, które polecam na zimowe wieczory

Przez na 3 grudnia 2015
Zimowe wieczory wcale nie muszą być nudne i ponure. Przekonałam się o tym już nie raz! W przeciągu paru chwil mogę przenieść się z mroźnego, wietrznego i mało ekscytującego mnie świata w zupełnie inne miejsce. Mogę wybrać się na poszukiwania tajemniczego skarbu, ruszyć w pościg za mordercą, lub, jeśli wolę, poznać historię dwojga ludzi, których losy odmieniają się przez zupełnie przypadkowe spotkanie. Nowy, nieznany świat zawsze stoi dla mnie otworem – wystarczy, że po niego sięgnę. Wystarczy otworzyć… książkę!

książki na zimę

Książki pochłaniam przez cały rok, niezależnie od pory roku, ale jesień i zima to szczególny okres. Pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu, a za to wzmaga u mnie apetyt na dobrą lekturę. Zaopatruję się więc w okolicznych księgarniach i bibliotekach, a potem zamykam się w swoim książkowym świecie, Dziś podzielę się z Wami tytułami, które ostatnio wpadły mi w ręce i nie żałuję, że tak się stało. Polubiłam je już od pierwszych stron i przyjemnie mi się je czytało.

 1. „Tornado” Sandra Brown
Ciekawa powieść z kategorii thrillerów/kryminałów. Przeplatają się w niej dwa wątki – romantyczny i sensacyjny. Napisana dość prostym językiem, ale za to bardzo wciągająca, od pierwszej do ostatniej strony. Książkę po prostu pochłonęłam! Główna bohaterka, Bellamy, mimo że trochę przerysowana i zbyt idealna, szczerze mówiąc nawet przypadła mi do gustu. Dobrze wykreowana jest również reszta postaci. Na szczególne wyróżnienie zasługuje zabawny staruszek Gall. Fabuła jest bardzo ciekawa – dotyczy tajemniczych okoliczności śmierci Susan, młodszej siostry Bellamy. Główna bohaterka musi stanąć twarzą w twarz  z przeszłością i rozwikłać zagadkę. Na drodze spotyka ją wiele trudności, w tym Dent, były chłopak Susan, który był pierwszym podejrzanym w sprawie o zabójstwo sprzed lat. „Tornado” to książka, od której trudno się oderwać, następuje w niej kilka zwrotów akcji, a samo zakończenie być może nie jest szokujące, ale prezentuje się całkiem nieźle na tle całości.

2. „Ja zabijam” Giorgio Faletti
Tym razem dosyć mroczny, ale moim zdaniem bardzo udany thriller psychologiczny. Książka liczy ponad 600 stron i szkoda, że tylko tyle. Mamy tu do czynienia z seryjnym mordercą, który przed każdym zabójstwem telefonuje do stacji radiowej i wypowiada tytułowe słowa. Fabuła jest sprytnie zaplanowana, autor stopniuje rozwój akcji. Po nieco nudnawym początku nagle wpadamy w wir wydarzeń i dalsza część książki trzyma nas w ciągłym napięciu. Z każdą kolejną zbrodnią pojawia się coraz więcej znaków zapytania i nowe tropy, co niekoniecznie przybliża nas do rozwiązania zagadki. Autor naprawdę się postarał – świetnie skonstruowany kryminał, przerażająca i wciągająca fabuła, dobrze skonstruowany profil psychologiczny zabójcy. Na uwagę zasługuje również postać komisarza, który oprócz ścigania zabójcy, boryka się także z własnymi problemami. Kawał porządnej książki, jednym słowem.

3. „Julia” Anne Fortier
Czas na literaturę piękną. Nie sięgam po tego typu książki tak często, jak po kryminały. Jednak cieszę się, że ta powieść trafiła w moje ręce. Jest to krzyżówka thrilleru historycznego i romansu. Młoda Amerykanka Julia dowiaduje się, że jest krewną innej, średniowiecznej Julii, pierwowzoru bohaterki Szekspira. Na dodatek w Sienie czeka na nią tajemniczy spadek po matce – notatki, plik listów i egzemplarz „Romea i Julii”. Podczas wizyty we Włoszech dziewczyna rusza śladami rodzinnej historii, a kiedy staje w obliczu niebezpieczeństwa, pomaga jej siostra bliźniaczka oraz ktoś jeszcze… Romeo rzecz jasna! Powieść napisana jest prostym językiem, a fabuła jest właściwie dość przewidywalna. Jest to jednak zgrabna, wciągająca i zabawna historia, w którą wplecione są również wydarzenia z przeszłości. Momentami zaskakująca, momentami wzruszająca, a na pewno ma w sobie coś magicznego, przez co wciąga nas od pierwszej do ostatniej strony. Jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego i przyjemnego, to polecam ten tytuł.

książki na zimowe wieczory

4. „Raj” Liza Marklund
Szwedzki kryminał, który wpadł w moje ręce w wydaniu kolekcjonerskim (Czarna Seria). Ponieważ „Millenium” Stiega Larssona podbiło moje serce, postanowiłam poznać innego skandynawskiego autora, a w tym wypadku – autorkę. Nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać, bo to pierwsza książka Lizy Marklund, z jaką miałam do czynienia. Dosyć szybko okazało się, że trafiłam pod dobry adres. „Raj” to druga część cyklu powieści o Annice Bengtzon, młodej dziennikarce sztokholmskiego tabloidu. To, że jest druga, w niczym nie przeszkadza, bo toczy się tu zupełnie nowa historia, a przeszłość głównej bohaterki odkrywają przed nami kolejne przeczytane strony. Fabuła jest ciekawa, bo dotyczy osobistych problemów głównej bohaterki oraz splotu wydarzeń, których dziewczyna staje się częścią. Według mnie autorka mogła odrobinę bardziej skupić się na głównym wątku, zamiast na komplikacjach życiowych Anniki. Choć z drugiej strony dają one możliwość lepszego poznania bohaterki i wpisują się w ponury klimat całej historii. Generalnie powieść jest bardzo dobrze napisana, przedstawiony w niej świat  jest opisany z niezwykłą starannością, a całość trzyma w napięciu do ostatnich stron. Zaskakuje również wątek miłosny, swoim dość osobliwym zakończeniem. Mnie autorka zaskoczyła niezwykłym realizmem. Osobom szukającym niebanalnych kryminałów z tłem społeczno-obyczajowym, bardzo polecam „Raj”!

5. „Millenium” Stieg Larsson
Tej trylogii chyba nie muszę reklamować… Jeśli ktoś jeszcze o niej nie słyszał, to gorąco zachęcam, by nie tracił czasu na zapoznawanie się z opisem, tylko zabrał się za czytanie! Po mistrzowsku napisany kryminał, którego główni bohaterowie to dziennikarz i wydawca Michael Blomkvist oraz Lisbeth Salander – młoda, intrygująca researcherka o silnie zarysowanej osobowości, doświadczona przez życie. O geniuszu autora świadczy świetnie zaplanowana fabuła, starannie wykreowane postaci i unikalny klimat całej trylogii. Przerażająca, mroczna i niezwykle wciągająca historia, z którą warto się zapoznać. Trylogia Larssona znajduje się na końcu tej listy tylko dlatego, że czytałam ją dużo wcześniej (i to kilka razy). Jednak nie mogłam o niej nie wspomnieć przy okazji tego wpisu!

A jakie są Wasze propozycje na zimowe wieczory? Jakie książki, które wpadły Wam ostatnio w ręce, możecie śmiało polecić? Podzielcie się koniecznie w komentarzach.

Czytaj Dalej

Non classé

Tyję, więc jestem… O tym, jak to jest być szczupłą. I co, gdy się wreszcie uda przytyć.

Przez na 27 listopada 2015
być szczupłą
Jak daleko sięgam pamięcią, moje wizyty u rodziny i znajomych zawsze rozpoczynały się podobnie. Nie jesteś głodna? Może byś coś zjadła? Bardzo dziękuję, ale niedawno jadłam. Na pewno? Może jednak coś przekąsisz? Naprawdę dziękuję, nic już w siebie nie zmieszczę. Po tej kwestii czujne ślepia gospodarza wpatrują się we wszystkie partie mojego ciała poniżej głowy. Chwila niedowierzania, pobłażliwy uśmiech, pełne politowania spojrzenie. To chociaż kawałek ciasta ci ukroję! Cudownie! Uwielbiam sernik, więc mogę sobie na niego trochę popatrzeć, czemu nie? To właśnie znaczy być szczupłym. Jesteś szczupła (według innych po prostu chuda), więc zawartość twojej lodówki na pewno można policzyć na palcach. Może masz problemy finansowe i musisz oszczędzać na wszystkim, nawet na jedzeniu. Albo nie ma ci kto gotować, więc wyglądasz jak wyglądasz. Czyli jak? Jestem po prostu bardziej wyrazista i nie kryję się pod niepotrzebnymi centymetrami w obwodzie. Prawda jest taka, że jem więcej niż mój mąż. Nigdy nie chodzę głodna, a moja lodówka i portfel mają się doskonale!
Wiele lat walczyłam ze swoją sylwetką. Jako że ze wzrostem nic już nie mogłam zrobić, poprzestałam na walce z moją wagą (oscylującą w granicach 52-54 kg). A także na walce z wagą łazienkową – nie raz jej się oberwało za to, że nie pokazuje ani grama więcej niż poprzednio. Obrałam sobie za cel – przytyć choćby nie wiem co. Jadłam regularne posiłki bogate w węglowodany – nikt nie nie musiał specjalnie zachęcać, bo od zawsze kocham kasze, makarony, pyzy, knedle i pierogi. W mojej diecie nie brakowało też nabiału, ryb i ukochanych roślin strączkowe (bób i fasolę wciągam jak głupia), Słodycze i fast foody przestały dla mnie istnieć. Piłam hektolitry wody, soki warzywne i owocowe, na gazowane napoje nawet nie patrząc. Po posiłkach leżakowałam, zastanawiając się przy tym, po ilu minutach nicnierobienia wyjdę z siebie i stanę obok. Robiłam wszystko, co mogłam… a 175 cm mojego ciała sobie żyło i nie tyło przez długi długi czas. Więc odpuściłam. A potem po prostu zaakceptowałam fakt, że jestem szczupła i przestałam się tym przejmować.
Dziś nadal mam 175 cm wzrostu i ważę 63 kg. W ciągu 1,5 roku przytyłam aż dychę! Zapytacie: jak, skoro przez tyle lat mi się to nie udało? Dobre pytanie! Też je sobie często zadaję. Może to wiek, a może fakt, że przestałam się tak bardzo przejmować tym, co jem i ile jem. To nie znaczy, że teraz odżywiam się niezdrowo! Po prostu nie liczę kalorii dostarczanych organizmowi w ciągu dnia. Choć nie żyję samymi słodyczami, to czasem po nie sięgam. Przeważają u mnie zdrowe posiłki, ale nieraz robimy sobie z mężem wypad na pizzę. Właściwie niewiele się zmieniły moje nawyki żywieniowe. Co ciekawsze, obecnie prowadzę bardziej aktywny tryb życia, niż dawniej. Dużo jeżdżę na rowerze i nie mniej spaceruję, a leżakowanie po posiłkach mam w głębokim poważaniu. Nie znoszę biernego odpoczynku i nie usiedzę bezczynnie w jednym miejscu dłużej niż 2 minuty (chyba, że jest to sala kinowa, albo poczekalnia w przychodni lekarskiej – wiadomo, trzeba pilnować kolejki). 
Nie mam pojęcia, jak udało mi się przytyć. Znam jednak odpowiedź na inne pytanie, które być może też was nurtuje. Czy to, że przytyłam, zmieniło coś w moim życiu? 
Oczywiście! Musiałam zrobić przegląd w szafie i większość spodni poszła się gwizdać. Na czym niewątpliwie skorzystała moja młodsza siostra. Za to niekoniecznie mój portfel (ale przecież w coś trzeba się ubrać). Musiałam też zaopatrzyć się w nowy strój kąpielowy i figi o rozmiar większe. Odrobinę urósł mi tyłek, mam większy obwód bioder, na moich pośladkach i udach pojawił się cellulit, a na dodatek brzuch postanowił pokazać, że istnieje. Dowiedziałam się również, że moje BMI o wartości 20,7 jest prawidłowe, a ja jestem typem gruszki, co oznacza, że dodatkowe kilogramy lubią moje biodra i pośladki najbardziej z całego ciała. I najważniejsza sprawaWizyta u rodziny lub znajomych tradycyjnie rozpoczyna się od propozycji wrzucenia czegoś na ząb, a kiedy odmawiam, to samo co zawsze przenikające spojrzenie lustruje mnie od stóp do głów i pojawia się dokładnie ten sam pobłażliwy uśmiech. Przecież przytyłam! 10 kilo! Ważę tyle, ile powinnam! Naprawdę? To co, może jednak skusisz się na pierogi, albo na kawałek ciasta?

Czytaj Dalej

Non classé

Jak przetrwać zimę kreatywnie!

Przez na 25 listopada 2015
jak przetrwać zimę kreatywnie

Znowu zima? Ja też nie jestem zachwycona. Droga do pracy i z pracy po ciemku, niskie temperatury, drętwiejące od mrozu ręce i przemoknięte buty – brrr… to nie dla mnie. Jak pewno dla większości z Was. Istnieje jednak mnóstwo sposobów, by te szare i zimne dni stały się choć odrobinę przyjemniejsze. Co najważniejsze, wiele z nich można wprowadzić w życie bez wychodzenia z domu. Zatem melancholię i znużenie odstawmy na bok, by już za kilka miesięcy pełne energii powitać wiosnę.

Krok pierwszy: zacznij od porządku wokół siebie. Dobrze ci to zrobi – i współdomownikom również. Sprzątanie to idealny sposób na nudę. Poza tym prócz zalegającej warstwy kurzu pozbędziesz się także niepotrzebnych szpargałów. Może się dość szybko okazać, że oto właśnie zyskałaś więcej miejsca na nowe książki, przybory kosmetyczne albo inne ciekawe przedmioty. Czy to nie brzmi kusząco?
Krok drugi: przewietrz szafy i pozbądź się ciuchów, które gnieździsz tam jedynie z sentymentu (lub, co gorsza, z braku czasu na regularne porządki). Ty ich już nie założysz, ale może komuś jeszcze się przydadzą? Oddaj je młodszej siostrze lub potrzebującym, wystaw na sprzedaż albo po prostu na śmietnik – pozwolisz, że pozostawię to już twojej inwencji twórczej.
Krok trzeci: zadbaj o siebie. Zima to idealny moment na zadbanie o swoje ciało, twarz, włosy i sylwetkę. Zamiast wlepiać wzrok w ekran telewizora, weź gorącą relaksującą kąpiel w pianie. Zrób maseczkę nawilżającą. Włosom zaaplikuj porządną dawkę olejów, aby były odżywione, gładkie i lśniące. Zaserwuj sobie domowe pedicure, by wiosną i latem piękne i zadbane stopy stały się przedmiotem podziwu i inspiracją dla innych. 
Krok czwarty: trochę ruchu nie zaszkodzi. Wprowadź do swojego życia sport. Zrób serię brzuszków, porozciągaj się. Jeśli w następnych dniach twoim towarzyszem będą zakwasy, to znak, że kolejne kilka miesięcy rozciągania jest w sam raz dla ciebie! Możesz wybrać się na basen – pływanie bardzo relaksuje. Nie czekaj do wiosny. Podstawa nienagannej sylwetki to regularne ćwiczenia, nie tylko w sezonie od kwietnia do października.
Krok piąty: brak dużego mrozu = czas na spacer! Zimą szczególnie doskwiera nam brak światła słonecznego. Dlatego warto wybrać się na przynajmniej trzydziestominutowy spacer w ciągu dnia (w ciągu dnia oznacza, że odpada późne popołudnie). Taki spacer podniesie poziom energii w twoim organizmie i sprawi, że nie udusisz się z braku tlenu w swoich czterech ścianach (albo w biurze czy innym miejscu pracy). 
Krok szósty: odpoczynek też jest ważny. To normalne, że możesz odczuwać zmęczenie. Warto zrobić sobie wówczas półgodzinną przerwę, aby organizm miał szansę się zregenerować. Możesz nawet pomyśleć o drzemce, jednak pamiętaj – nie powinna ona trwać dłużej niż 30 minut (sen dłuższy niż 30 minut zwykle przechodzi do fazy 3, z której trudniej się wybudzić, a dodatkowo możesz zakłócić swój naturalny rytm dnia). 
Krok siódmy: znajdź sobie hobby. Nauka języka obcego, kurs szydełkowania, rozpoczęcie przygody z malowaniem lub śledzenie ciekawego bloga to idealne zajęcie na zimowe popołudnia i wieczory. Może się okazać, że odnajdziesz prawdziwą życiową pasję, a jeśli nawet nie – czas szybciej Ci zleci na jej poszukiwaniu, niż na bezmyślnym patrzeniu się w monitor (albo sufit).
Krok ósmy: a może by tak zaoszczędzić trochę grosza? Drobniaki z reszty w sklepie wrzucaj do skarbonki, zamiast do portfela. Przyjdzie wiosna i pojawią się nowe designerskie ciuchy na wystawach, a ty dumnie wkroczysz do sklepu i co lepsze kąski będą twoje!
Krok dziewiąty: otaczaj się kolorami. Zima jest szara, bura i ponura, ale to wcale nie oznacza, że masz się do niej upodabniać. Nie rezygnuj z kolorowych ciuchów – zamiast czarnej zimowej kurtki wybierz np. zieloną, wykop z szafy kolorowe swetry, czapki, szaliki i rękawiczki. A w domu stwórz sobie przytulny i barwny anty-zimowy kącik.
Krok dziesiąty: umów się z przyjaciółmi na gorącą czekoladę albo do kina. Pogadaj ze znajomymi mieszkającymi daleko przez facebooka lub przez telefon. Szkoda czasu na samotność, a poza tym nic tak nie poprawia nastroju jak kontakt z drugim człowiekiem, który cię zna i rozumie.
Krok jedenasty: szukaj własnych dróg, bo nie zawsze sprawdzają się utarte szlaki. Najważniejsze to nie poddawać się i nie popadać w przygnębienie. Zima trwa tylko kilka miesięcy, a potem już będzie z górki!
Jak Wy sobie radzicie zimą? Czy macie własne pomysły na przetrwanie tych mroźnych dni? A może lubicie tę porę roku i z niecierpliwością jej wyczekujecie? Koniecznie podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach!

Czytaj Dalej

Non classé

Oleje: skóra mieszana, tłusta i trądzikowa

Przez na 22 listopada 2015
oleje skórka mieszana tłusta trądzikowa

Witajcie! Jakiś czas temu umieściłam na blogu podstawowe informacje dotyczące olejów. Można je zobaczyć TUTAJ. Dzisiaj zajmiemy się olejami, które idealnie sprawdzą się przy cerze mieszanej,
tłustej i trądzikowej.  

Przy wyborze olejów do tego typu cery należy brać pod uwagę potencjał komedogenny. Najmniejszy potencjał mają oleje o wysokiej zawartości kwasów: linolowego (LA), alfa-linolenowego (ALA) i gamma-linolenowego (GLA). Tego typu oleje to właśnie oleje schnące, które szybko się wchłaniają i nie pozostawiają na skórze tłustej warstwy, jednocześnie nie powodując powstawania zaskórników. Ważna sprawa: uważajmy na oleje, które w składzie mają witaminę E (Tocopherol), ponieważ ma ona działanie komedogenne. Zobaczmy zatem, które oleje warto brać pod uwagę.

   

 Olej Tamanu – otrzymywany z owoców drzewa Tamanu. Ma charakterystyczny zielony kolor i tłuszczowy, lekko trawiasty zapach. Wykazuje działanie gojące, przeciwzapalne, pobudzające regenerację tkanek. Cechuje go także duża aktywność przeciwbakteryjna, przeciwgrzybicza i przeciwwirusowa. Regeneruje i uelastycznia skórę, zapobiega powstawaniu zaskórników. Polecany do cery tłustej, mieszanej i trądzikowej, a także przy łojotoku, egzemie, łuszczycy i trądziku różowatym.

 Olej Jojoba – otrzymywany z nasion amerykańskiej rośliny stepowej. Bezzapachowy, nie jełczeje, nie jest tłusty ani lepki. Charakteryzuje się wysoką zgodnością biologiczną z ludzką skórą, przez co szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Reguluje wydzielanie sebum do poziomu optymalnego dla każdego rodzaju skóry. Nawilża, odżywia i zmiękcza skórę. Łagodzi stany zapalne. Polecany dla cery tłustej, trądzikowej oraz dla suchej i normalnej.
 Olej lniany – pozyskiwany z nasion lnu olej o żółtawym zabarwieniu i intensywnym cierpkim zapachu. Zawiera kwas alfa-linolenowy (58%) i linolowy (15%) oraz witaminę E. Idealny dla cery tłustej, skłonnej do zapaleń. Wykazuje działanie regenerujące, przyspiesza gojenie, hamuje zapalenia skóry. Zapobiega powstawaniu zaskórników.
 Olej arganowy – olej o słomkowym kolorze i orzechowym zapachu. Szybko się wchłania i nie zapycha. Zawiera kwas linolowy (37%), witaminę E i antyoksydanty. Nawilża, uelastycznia, wygładza i odżywia skórę. Opóźnia procesy jej starzenia się i działa przeciwzmarszczkowo. Zawiera sterole, dzięki czemu działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Łagodzi objawy trądziku, uspokaja podrażnioną skórę, redukuje blizny potrądzikowe. 
 Olej z ogórecznika lekarskiego – barwy jasno żółtej o słodkawym zapachu. Zawiera m.in. kwas linolowy (38%), gamma-linolenowy (23%), kwasy organiczne (jabłkowy, askorbinowy, cytrynowy), flawonoidy, sole mineralne, witaminę C. Szybko się wchłania, nie zapycha. Doskonale nawilża, odżywia i regeneruje. Wskazany dla cery wrażliwej, atopowej oraz trądzikowej i ze stanami zapalnymi. Reguluje pracę gruczołów łojowych, oczyszcza pory, delikatnie złuszcza naskórek.
Olej z krokosza barwierskiego – o mocno żółtej barwie, dość szybko się wchłania, nie podrażnia skóry i nie pozostawia tłustej warstwy. Zawiera kwas linolowy (16%), oleinowy (70%), palmitynowy (6%), stearynowy (2%) linolenowy (0,5%), arachidowy (0,5%), jest bogaty w witaminy E i A. Szczególnie polecany dla cery tłustej z trądzikiem, mieszanej i skłonnej do stanów zapalnych. Chroni przed promieniami UV.
 Olej z dzikiej róży – wytłaczany z nasion dzikiej róży, szybko się wchłania. Polecany dla cery suchej, dojrzałej, wrażliwej, ale też wspomaga leczenie trądziku. Wygładza zmarszczki i małe blizny, łagodzi podrażnienia, ma działanie przeciwzapalne, ochronne i regenerujące dzięki wysokiej zawartości kwasu linolowego (41%) i alfa-linolenowego (39%) oraz witamin A i E. 
 Olej z pestek malin – lekki olej, bardzo szybko się wchłania. Bogaty w witaminę E i A, kwasy ALA i LA. Ma działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. Podnosi odporność na zakażenia, przyspiesza gojenie, działa przeciwzaskórnikowo, reguluje pracę gruczołów łojowych. Redukuje zmarszczki, zwiększa elastyczność i jędrność skóry. Posiada naturalny, wysoki filtr przeciwsłoneczny (dzięki obecności kwasu elagowego).
 Olej z pestek truskawki – bardzo aromatyczny olej, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Zawiera kwasy linolowy, alfa-linolenowy i kwas elagowy. Jest źródłem antyoksydantów. Działa nawilżająco, odżywczo, ochronnie i lekko ściągająco. Ponadto wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, wzmacnia odporność, reguluje wydzielanie sebum i zapobiega powstawaniu zaskórników. Chroni przed promieniami UV.
 Olej z wiesiołka – jest źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, zawiera m.in. kwas linolowy (78%) i gamma-linolenowy (10%), a także polifenole i glikolipidy. Reguluje wilgotność i pracę gruczołów łojowych, regeneruje, łagodzi podrażnienia, odżywia i uelastycznia skórę. Idealny zarówno dla cery suchej, wrażliwej, dojrzałej, jak i dla cery tłustej, skłonnej do zanieczyszczeń.
 Olej z pachnotki – zawiera dużo kwasu alfa-linolenowego i kwasu linolowego, a także sporo innych kwasów i substancji odżywczych. Działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo i przeciwalergicznie. Hamuje rozwój trądziku młodzieńczego (wywołanego bakteriami Propionibacterium acnes). Podnosi odporność na zakażenia, przyspiesza gojenie, działa przeciwzaskórnikowo, reguluje pracę gruczołów łojowych. Łagodzi podrażnioną i swędzącą skórę.
 Olej z pestek winogron – jasnozielony, szybko wchłanialny olej, bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe i antyutleniacze. Ma właściwości nawilżające, odżywcze, łagodzące, przeciwzapalne. Wzmacnia barierę ochronną skóry, zapobiega utracie wody. Ma również działanie tonizujące i przeciwzaskórnikowe, jest więc idealny dla cery tłustej, mieszanej i zanieczyszczonej. Reguluje pracę gruczołów łojowych, a także zapobiega pękaniu naczynek.
 Olej konopny – otrzymywany z nasion konopii siewnej. Zawiera m.in. kwas linolowy (54%), alfa-linolenowy (17%) i gamma-linolenowy (4%), minerały i witaminy. Polecany dla cery tłustej z trądzikiem, przy zapaleniach skórnych. Dobrze się rozprowadza i dość szybko się wchłania. Wzmacnia odporność skóry, odżywia. Nie wywołuje alergii.  
 Olej z pestek kiwi – olej o jasnożółtym kolorze i słabym zapachu, jest unikalny i uważany za jeden z najdroższych olejów. Zawiera wyjątkowo wysoką ilość kwasu alfa-linolenowego (ALA), bo powyżej 60%. Jest bogaty w witaminę E i antyoksydacyjne polifenole. Chroni przed działaniem wolnych rodników. Posiada silne właściwości przeciwzapalne i gojące. Działa lekko rozjaśniająco, poprawia barierę lipidową naskórka, nawilża i uelastycznia skórę. 
 Olej z czarnuszki siewnej – olej o ziołowym zapachu, zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, m.in. kwas linolowy i alfa-linolenowy. Bogaty w witaminę E oraz nigelon – związek czynny o właściwościach przeciwalergicznych. Polecany w leczeniu alergii, zapaleń skórnych, trądziku, grzybic. Hamuje rozwój zapaleń, wzmacnia odporność.
Inne oleje dla cery tłustej, mieszanej i trądzikowej:
– olej słonecznikowy
– olej kukurydziany
– olej z orzecha włoskiego
– olej z pestek czarnej porzeczki
– olej z pestek arbuza
– olej czaulmugrowy
– olej z ostropestu plamistego
– olej z kiełków pszenicy
– oraz olej rycynowy, o którym napiszę wkrótce.
Które z olejów sprawdzają się u Was? Macie jakieś ulubione? Mieszacie czy używacie ich samodzielnie? Koniecznie podzielcie się w komentarzach!

Czytaj Dalej