Kolejny tom przygód Jacka Przypadka czekał dość długo na półce, zanim się zabrałam za lekturę. Ale kiedy wreszcie otworzyłam książkę, znajome postacie i równie znajomy humor momentalnie wprawiły mnie w dobry nastrój. Ten cykl ma w sobie coś takiego, co roztacza nad czytelnikiem pogodną i nieco tajemniczą aurę. Jest to zasługa stylu, języka, jakim posługuje się autor, ale i samych bohaterów stanowiących filar wszystkich powieści. Jacka, Błażeja, pana Sakowicza, mecenasa Przypadka, Marzeny, Ani Sobani oraz poczciwej Irminy Bamber. To oni tworzą ten specyficzny klimat. A tym razem pojawiają się również fioletowoskórzy, którzy ten klimat skutecznie umacniają. Cieszę się, że mogłam po raz kolejny wrócić do tego świata.
– No wie pan! To ja się uczciwie przyznaję do winy, a pan mnie jeszcze podejrzewa?!
Owe zagadki przysparzają Przypadkowi wielu wrogów. Jednym z nich jest znany z poprzednich tomów Klempuch, który opracowuje misterny plan zniszczenia znienawidzonego detektywa, a następnie wprowadza ów plan w życie. Ten wątek bardzo mnie intrygował! I chociaż żałuję, że autor nie doprowadził go do końca w czwartym tomie, mam świadomość, że będzie kontynuowany w kolejnych częściach. A ja zamierzam po nie sięgnąć i już umieram z niecierpliwości!
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ, ILE KOTWIC PRZYZNAJĘ TEJ KSIĄŻCE
- Tytuł: Pan Przypadek i fioletowoskórzy
- Autor: Jacek Getner
- Wydawnictwo: Zakładka
- Rok wydania: 2015
- Liczba stron: 248