Tydzień ma aż (a może tylko) siedem dni. A jednak to poniedziałek najczęściej staje się przedmiotem kpin i złośliwości. O nim powstają popularne memy i cięte dowcipy. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, skąd ta niechęć. Powrót do obowiązków, koniec laby i obijania się, znowu cały tydzień pracy/szkoły – to najczęstsze skojarzenia związane z tym dniem. Nawet jeśli nie mówimy tego głośno, to zapewne takie myśli często pojawiają się w naszej głowie.
nie taki Monday straszny, jak go malują
Nie chce mi się wierzyć, że nigdy nie spotkało was nic przyjemnego w poniedziałek. Może usłyszeliście coś miłego, dostaliście informację o przyjęciu do wymarzonej pracy albo przyszła do was pocztówka od przyjaciela. Coś kiedyś musiało się wydarzyć akurat w ten dzień tygodnia. Ja na przykład w poniedziałkowy poranek przyszłam na świat. Uprzedzę wszelkie pytania – tak tak, moja mama również miło wspomina tę sytuację… tak się pchałam do wyjścia, że poród długo nie potrwał ☺ Mnóstwo innych ciekawych rzeczy spotkało mnie w poniedziałek (np. odbiór dyplomu licencjata, juppi!), jednak nie chodzi o to, żeby je teraz tutaj wszystkie wymieniać. Po prostu warto szukać pozytywów. Staram się zawsze znaleźć powód do uśmiechu, nawet w drobnych rzeczach. Na przykład krewetki – takie małe stworzonka, a ile radości, gdy mam je przed sobą na talerzu, o!
Warto planować coś miłego i relaksującego na ten dzień. Spacer, wypad na lody lub ciacho, a może aktywny odpoczynek na basenie – możliwości jest naprawdę sporo. Dobrze też jest w ciągu całego tygodnia na bieżąco wykonywać swoje powinności, tak by po niedzieli nie zafundować sobie prysznica niewykonanych obowiązków. To nie jest ani przyjemne, ani zdrowe. Systematyczność sprzyja dobremu samopoczuciu, na co dzień.