Z twórczością Macieja Kaźmierczaka nie miałam wcześniej styczności, mimo że młody autor ma już na koncie kilka powieści, a także kilkadziesiąt opowiadań. Przyglądając się tekstom z jego dorobku, można zauważyć, że są to głównie horrory, często ze wplecionymi wątkami nadprzyrodzonymi. Z ciekawością, ale i pewnym niepokojem sięgnęłam po książkę Martwy ptak, która odbiega gatunkowo od wcześniejszych pozycji Kaźmierczaka. Nie jest to bowiem powieść grozy, lecz kryminał. Widoczne są tutaj co prawda upodobania autora, jego słabość do mrocznych scen, do kreowania ponurej, gęstej, wzbudzającej grozę atmosfery. Jednak wszystko z zachowaniem względnego realizmu. Czytelnik może liczyć na kawał naprawdę niezłej lektury.
Tag: kryminał
Na hasło „skandynawski kryminał” reaguję zawsze tak samo – w głowie majaczą mi charakterystyczne dla tego gatunku obrazy. Spowite mgłą niewielkie miejscowości, wyróżniające się surowym północnym klimatem i wyjątkowymi krajobrazami. Lokalna społeczność – zamknięta, hermetyczna, skrywająca liczne sekrety, których źródłem często są wydarzenia sięgające kilkudziesięciu lat wstecz. Mroczna, gęsta atmosfera narastająca wokół bohaterów i całego śledztwa. Kto lubuje się w nordic noir, z pewnością wie, co mam na myśli. Ponieważ są to elementy, które w kryminałach szczególnie cenię, nie mogłam przejść obojętnie wobec książki Podstęp Marii Adolfsson. Jednak czy autorce udało się stworzyć historię, która w pełni oddaje specyfikę tego gatunku?
Pierwsze spotkanie z twórczością Agnieszki Pruskiej rozpoczęłam od Łowcy – ostatniego tomu przygód komisarza Barnaby Uszkiera. Książka spełniła moje oczekiwania, dlatego bez wahania podjęłam decyzję o zapoznaniu się z całym cyklem. Jako że Literat jest debiutem autorki, byłam ciekawa, jak bardzo różnią się od siebie pierwsza i piąta część. Już po lekturze kilkudziesięciu stron odpowiedź na to pytanie stała się dość klarowna. Rozbieżność jest naprawdę duża. Dlatego cieszę się ogromnie, że moją przygodę z Uszkierem zaczęłam od końca. Jakoś mi lepiej z myślą, że autorka nie osiadła na laurach, lecz pielęgnowała swój pisarski warsztat. Bo że tak było, nie ulega wątpliwości.
Wydawać by się mogło, że prowadzenie śledztwa kryminalnego to bułka z masłem – wystarczy zebrać dowody, przeanalizować je, wyciągnąć wnioski i voilà. Pozostaje już tylko ująć sprawcę. Czyżby? Czy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego, jak wyglądają czynności śledcze? Czy wiemy, jak wiele działań muszą podjąć policjanci oraz inne osoby zaangażowane w sprawę, by ją rozwiązać? Wątpliwości rozwiewa Agnieszka Pruska w swoim najnowszym kryminale. Łowca to piąty tom cyklu o przygodach komisarza Barnaby Uszkiera. Książka dostarcza nie tylko cennej wiedzy o realiach policyjnej pracy, ale również sporej dawki emocji i rozrywki.
Żeby opowieść kryminalna była udana, musi zawierać kilka elementów. Na pewno ważna jest dopracowana fabuła i wprawnie uknuta intryga – bez tego ani rusz. Czytelnik usatysfakcjonowany to czytelnik zadziwiony, zbity z tropu, wpuszczony w maliny. Element zaskoczenia po prostu musi się pojawić i koniec. Równie ważne jest umiejętnie stopniowane napięcie. To coś, co wywołuje nieodpartą chęć przeczytania kolejnych kilku stron… Znakiem rozpoznawczym kryminałów jest towarzyszący odbiorcy niepokój i poczucie, że błądzi niczym we mgle w poszukiwaniu odpowiedzi i rozwiązań. Kolejnym istotnym elementem są ciekawi, niebanalni bohaterowie, a także sposób ich przedstawienia na kartach powieści. Autor powinien znaleźć miejsce na rozwinięcie głównych postaci, nakreślenie ich osobowości, stanu emocjonalnego, ważnych zdarzeń z przeszłości, doświadczeń oraz relacji z innymi. Czy Kinga Wójcik o tym wszystkim pamiętała? Czy jej kryminalny debiut – Poryw – faktycznie porywa?
Sięgacie czasami po książki, które stanowią część cyklu, bez znajomości poprzednich tomów? Przyznam, że zdarza mi się tak robić, niezbyt często, ale jednak. Czasem pcha mnie do tego zwykła ciekawość. Innym razem zapewnienia autora, że daną pozycję można potraktować jako osobną historię. Jeśli chodzi o Rytuały wody – tu zwyciężyła dociekliwość. Czemu tak głośno o tej powieści? Co się kryje wewnątrz? Nie było wyjścia, musiałam zaspokoić ten czytelniczy głód. Przekonać się na własnej skórze, dlaczego o o twórczości hiszpańskiej pisarki tyle się mówi. Czy było warto?
Kasztanowe ludzki kojarzą mi się z beztroskim czasem dzieciństwa. A przynajmniej tak było do czasu, gdy sięgnęłam po debiutancką powieść Sorena Sveistrupa, duńskiego pisarza i scenarzysty. Po lekturze ich widok już nie nastraja pozytywnie, lecz przywodzi na myśl sceny z najgorszych koszmarów… Kasztanowy ludzik to thriller w pełnej krasie!