Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z twórczością Jenny Blackhurst. Miało ono miejsce niemal rok temu i należało do całkiem udanych. Dlatego kolejne miesiące upływały pod znakiem oczekiwania na kolejną powieść autorki. I w końcu stało się! Informacja o premierze książki Noc, kiedy umarła bardzo mnie ucieszyła. Nie miałam żadnych wątpliwości, czy sięgnąć po ten tytuł. Byłam pewna, że znowu czeka mnie przyjemna przygoda literacka. Czy słusznie? Czy to spotkanie też będę dobrze wspominać? No cóż…
Tag: miłość
Wielu ludzi przejawia skłonność do szufladkowania innych osób. Do postrzegania ich poprzez pryzmat pochodzenia, sytuacji materialnej, stanu zdrowia, wykształcenia czy towarzystwa, w jakim dany człowiek się obraca. Przypinają łatki – biedaka, niedorajdy, zarozumialca – jest ich całe mnóstwo. Łatwo kogoś osądzić, trudniej zastanowić się nad jego sytuacją. Poznać powody, dla których ktoś zachowuje się w ten czy inny sposób. Sama kiedyś doświadczyłam takiego zaszufladkowania, co porządnie zachwiało moją samooceną, a właściwie wgniotło ją w ziemię. Na szczęście po kilku latach poznałam kogoś, kto przywrócił mi wiarę w siebie i w swoje możliwości. Podobna historia spotyka główną bohaterkę książki Chłopak, którego nie było. Ale powieść Elżbiety Rodzeń to nie tylko opowieść o niezrozumieniu, braku akceptacji ze strony najbliższych – to również historia o miłości, przeznaczeniu, poszukiwaniu własnej drogi i spełnianiu marzeń.
Ostatnio coraz częściej sięgam po literaturę obozową, która dostarcza zupełnie innych doznań niż kryminały, thrillery czy powieści obyczajowe. Co prawda książki opisujące wojenną rzeczywistość też przerażają, ale jest to całkowicie odmienny rodzaj strachu – przepełniony bólem, goryczą, budzący sprzeciw i wzburzenie. Trudno wszak przejść obojętnie wobec tamtych wydarzeń, wobec tragicznych losów milionów ludzi. Kołysanka z Auschwitz autorstwa Mario Escobara to powieść, której długo nie zapomnę, bo choć opisana na jej kartach historia jest wstrząsająca i smutna, to jednocześnie emanuje miłością i nadzieją. Chyba właśnie dlatego tak chwyta za serce.
Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy – Ewa Formella [recenzja patronacka]
Przez halmanowa na 15 sierpnia 2019Ewa Formella już niejednokrotnie udowodniła, że potrafi snuć historie chwytające za serce, wywołujące burzę emocji, pozostawiające trwały ślad w umyśle czytelnika. Autorka porusza przy tym tematy wcale nie łatwe. Często dotyczą one najciemniejszych zakamarków ludzkiego życia, spraw nieoczywistych i niezauważanych w biegu dnia codziennego. Wydarzenia, które opisuje Ewa w powieściach, są pełne autentyzmu, emanują szczerością i naturalnością. Sposób ich przedstawienia świadczy o dużym doświadczeniu autorki, spostrzegawczości, umiejętności obserwowania świata i ludzi i wyciągania z tych obserwacji słusznych wniosków.
Zawsze wydawało mi się, że jestem optymistką, że potrafię pozytywnie patrzeć na świat, bez względu na okoliczności. Odnajdywać pozytywy nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Lektura książki Milion nowych chwil amerykańskiej pisarki Katherine Center skłoniła mnie do zrewidowania swojej postawy wobec życia, otaczającej rzeczywistości. Czy po przeczytaniu powieści nadal uważam się za optymistkę? Owszem. Ale najważniejsze jest to, co bohaterowie przekazali mi gdzieś między wierszami. Bowiem książka nie tylko inspiruje do przyjęcia pełnego optymizmu podejścia, ale również pomaga odkryć źródło wewnętrznej siły i motywacji. Zachęca do przemyśleń i uzmysłowienia sobie, kto lub co sprawia, że te różowe okulary wciąż siedzą ciasno na naszym nosie. Jedna powieść, mnóstwo wzruszeń i jeszcze więcej refleksji!
Kilka książek, które ostatnio miałam okazję przeczytać, wprowadziło mnie w stan rozchwiania emocjonalnego. Aż sama się sobie dziwię, że w pełni świadomie umieściłam je na liście czytelniczej jedna po drugiej… To istny rollercoaster! Jedną z tych powieści była Paleta marzeń. Zgubione szczęście Małgorzaty Falkowskiej. Kontynuacji losów Magdy, Alka i Poli nie mogłabym sobie odmówić. Pierwsza część rozkochała mnie w sobie do granic możliwości. A druga? Zmiażdżyła. Chciałabym powiedzieć, że spodziewałam się innego obrotu spraw, ale to nie do końca prawda. Falkowskiej nie można ufać, zwłaszcza jeśli na szali stoją prawdziwe, żywe emocje.
W ciągu całego życia doświadczamy wielu różnych sytuacji. Radosne, szczęśliwe chwile są niczym motor napędowy – motywują do dalszego wysiłku i sprawiają, że z uśmiechem budzimy się każdego ranka. Jednak prędzej czy później przychodzi moment, gdy stajemy w obliczu bolesnych i trudnych wydarzeń, na które nie jesteśmy przygotowani. To właśnie te negatywne doświadczenia tak naprawdę decydują o tym, jacy jesteśmy i jacy będziemy. Stawiając czoła trudnościom rozwijamy się emocjonalnie, uczymy wytrwałości, nabieramy sił. Bolesne przeżycia zmieniają nas i kształtują, ale ogromny wpływ na efekt końcowy ma to, jak do nich podchodzimy. Możemy pogrążyć się w cierpieniu lub podnieść głowę i ruszyć dalej przed siebie, by dowiedzieć się, co jeszcze ma nam do zaoferowania życie. Między innymi o tym opowiada Ilias Małgorzaty Falkowskiej. Czy bohaterowie odważą się przekuć bolesne przeżycia w nadzieję na szczęśliwe jutro?