Moją przygodę ze światem literatury zaczęłam bardzo wcześnie. Tak dawno, jak tylko sięgam pamięcią. A wierzcie mi, że sięgam daleko… mam nawet kilka wspomnień z czasów żłobka! Wracając do tematu – miłością do książek zapałałam za sprawą dziadka. To on zawsze siadał w fotelu, brał mnie na kolana i zaczynał czytać. Bardzo sprawnie modulował głosem i wczuwał się w role bohaterów, a mnie to niesamowicie wciągało. Krzyczał, szeptał, śmiał się i przedrzeźniał. Potrafił doskonale udawać radość, smutek, złość czy zmęczenie. Wpatrywałam się w dziadka jak w obrazek. Uwielbiałam go słuchać, a on uwielbiał, kiedy słuchałam.
Z tamtego okresu najmilej wspominam wróbelka Elemelka i Koziołka Matołka. Byłam bardzo przywiązana do tych książek i często wybierałam je na czas wspólnego czytania. Poza tym królowały wiersze – Tuwima, Brzechwy, a także te napisane przez dziadka. Jeden z nich szczególnie przypadł mi do gustu – opowiadał o mojej mamie i jej odstających uszach.
Baśnie braci Grimm zdecydowanie różnią się od tych stworzonych przez Andersena. Tematem przewodnim jest walka dobra ze złem, nie brakuje więc okrutnych, jak dla młodego czytelnika, scen. Mimo to również bardzo je lubię – moi faworyci to Wilk i siedem koźlątek oraz Tomcio Paluch.
Serię o Martynce dostałam w prezencie urodzinowym i zakochałam się w tych książkach od pierwszego wejrzenia. Moje dziecięce serce podbiły przede wszystkim piękne, kolorowe ilustracje. A same przygody Martynki są pełne ciepła, miłości i dają poczucie bezpieczeństwa.
Lassie, wróć! oraz O psie, który jeździł koleją poznałam trochę później. Te historie wywołały u mnie potok łez! Piękne i wzruszające – kilkanaście lat temu zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Nawet teraz, jak je wspominam, łza w oku się kręci. Dlatego kiedy jakiś czas temu zobaczyłam reklamę książki Był sobie pies, obiecałam sobie, że zapoznam się i z tą powieścią.
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Ani z Zielonego Wzgórza. Ania jest moją ulubioną postacią książkową. Uwielbiam tę historię! Uwielbiam Anię – za jej charakter, optymizm, za bujanie w obłokach, wpadki mniejsze i większe, za to, że patrzy na świat nie oczami, a przede wszystkim sercem. Przeczytałam wszystkie tomy, zapoznałam się z każdym serialem i filmem opartym na powieści Lucy Maud Montgomery. Teraz niecierpliwie przebieram nogami na myśl o nowym, 8-odcinkowym serialu, który już 12 maja pojawi się w serwisie Netflix.
Bardzo poruszyła mnie również Awantura o Basię. Do przeczytania tej powieści długo namawiał mnie tata (no dobra, wcale nie tak długo ☺). I nie żałuję, że go posłuchałam! Historia Basi jest bardzo wzruszająca, ale też nie brakuje w niej humoru. Ta opowieść potrafi wywołać szeroki uśmiech na twarzy i łzy jednocześnie.
Nawiedzony dom to pierwsza książka sensacyjna, jaką przeczytałam. Jeśli ktoś z was nie zna Janeczki i Pawełka oraz ich wiernego towarzysza – psa Chabra, to gorąco zachęcam do lektury! Dla mnie był to wybór przełomowy. To właśnie Joanna Chmielewska popchnęła mnie w stronę kryminałów, powieści sensacyjnych i thrillerów.
No i wreszcie, na sam koniec – Edmund Niziurski oraz Zbigniew Nienacki. Seria z Panem Samochodzikiem była jedną z moich ulubionych! Po lekturze Nawiedzonego domu wpadłam w trans. Chciałam zagadek, tajemniczych skarbów i niebezpiecznych wypraw. Na ratunek oczywiście przyszedł tata, który podsuwał mi kolejne tytuły. Mam do tych książek ogromny sentyment i zajmują honorowe miejsce na mojej półce.